Ale czy w tym roku 2021 możemy liczyć na normalne wakacje w Grecji? Grecki rząd ogłosił, że chce przyjmować turystów od połowy maja 2021 roku. Ale stawia warunki. Do Grecji prawdopodobnie będą mogły wjechać: osoby zaszczepione; ozdrowieńcy; osoby, które 72 h przed wjazdem do Grecji wykonają test na koronawirusa i uzyskają wynik
Spis treściDZIEŃ 1:PROM GDYNIA – KARLSKRONADZIEŃ 2: KARLSKRONA, VIMMERBY, SIGTUNAVIMMERBYNocleg w marinie w SIGTUNADZIEŃ 3: SIGTUNA, AXMARBRYGGA, MAVIKENS CAMPINGMAVIKENS CAMPINGDZIEŃ 4: MAVIKENS CAMPING & BURTRASK CAMPINGDZIEŃ 5: BURTRASK, STORFOSEN, ARTIC CAMP JOKKMOKKDZIEŃ 6: JOKKMOKK, KIRUNA, NARWIKDZIEŃ 7: NARVIK, SVOLVAR, KABELVAG, GIMSOYAPodobne wpisy Plany były różne. Najpierw mieliśmy od razu z Karlskrony ruszyć na zachód w stronę Oslo i potem w stronę Flam. Żartowaliśmy czy uda nam się dotrzeć na Lofoty, ale przecież nikt nie trakował tego poważnie. W końcu na podróż po Norwegii mieliśmy jakieś 16 dni. Mało, by uderzyć tak daleko. O wszystkim jednak zadecydowała pogoda. Prognozy były tak złe, że 2-3 dni przed wyjazdem myśleliśmy o tym, czy całkiem nie zmienić kierunku. Czy nie jechać do Hiszpanii albo gdziekolwiek indziej, gdzie prognoza nie pokazuje deszczu non stop. Tak znaleźliśmy się w Szwecji. Nasza trasa to mix planowania i spontanu. O Lofotach rozmawialiśmy dłuuuugo, już zrezygnowaliśmy, ale rozmowa na Facebooku i spotkanie z Łucją w Jokkmokk sprawiło, że zmieniliśmy zdanie. Nasza trasa na Lofoty to urocze miejsca, malownicze kempingi, zwłaszcza jeden ulubiony, atrakcje dla dzieci. Przyda się? No to lecimy!:) DZIEŃ 1: PROM GDYNIA – KARLSKRONA To już wiecie!:) Więcej o naszych doświadczeniach na promie pisałam TU. DZIEŃ 2: KARLSKRONA, VIMMERBY, SIGTUNA VIMMERBY Malownicza wioska Astrid Lindgren. Dzieciaki szaleją – nasze wrażenia i dużo zdjęć z tego magicznego miejsca znajdziecie TU. Z Karlskrony jedziemy niemal pustą drogą -200 km. Nocleg w marinie w SIGTUNA Sigtunę, kawałek za Sztokholmem, wybierają nasi znajomi – ma być ładnie i urokliwie, a przed nami jakieś 340 km. Jest super! Piękne widoki. Marina, łódki, restauracja na wodzie i nocleg na parkingu z widokiem na wodę. Śniadanie, które jedliśmy w Sigtunie to niezmiennie moje ulubione. Rano obowiązkowo spacer po kolorowej uliczce, gdzie nawet supermarket wygląda malowniczo, pyszne kanelbulle w rękę i ruszamy dalej. DZIEŃ 3: SIGTUNA, AXMARBRYGGA, MAVIKENS CAMPING Po poranku w Sigtuna śmigamy dalej na północ. Tym razem postój wybieramy ze względów strategicznych (w połowie drogi, po niecałych 200 km, by dzieciaki nie były zbyt zmęczone)… i kulinarnych. Łukasz wyszukuje malowniczą AxmarBrygga – niesamowicie klimatyczna restauracja, nad wodą, świetne jedzenie – ryby, śledź, bardzo dobre desery i malownicza okolica, by wybiegać dzieciaki. MAVIKENS CAMPING Z Axmarbrygga robimy 280 km w stronę miejsca, w którym spędzimy noc. Najpierw zaglądamy na parking z widokiem na niesamowity most. Tam jest jednak za głośno i za tłoczno, by rozłożyć się na noc. Śpimy w okolicy Mjallom na zachwycającym Mavikens Camping. Czerwone domki, bardzo dobra infrastruktura, fiordy, woda i zupełnie na uboczu nasze kampery. Bajka! DZIEŃ 4: MAVIKENS CAMPING & BURTRASK CAMPING Ta bajka sprawia, że w piątek lenimy się i spędzamy powolny poranek, przedpołudnie i popołudnie odpoczywając, spacerując i podziwiając okolicę. Atrakcji jako takich dla dzieci brak, ale jest przyroda, woda, patyki, gry i towarzystwo – czego chcieć więcej? 🙂 Leniwy dzień sprawia, że długo biwakujemy w Mavikens i odpuszczamy jakiekolwiek inne atrakcje w dzień. Wybieramy kolejny kemping niecałe 300 km na północ. Burtrask Camping wita nas temperaturą 13 stopni i mocnym wiatrem. Może właśnie to sprawia, że nie jestem jego fanką, nawet pomimo cudnego różowego nieba. Dzień 5 zaczynamy lekką depresją – mokro i zimno! Uciekajmy! DZIEŃ 5: BURTRASK, STORFOSEN, ARTIC CAMP JOKKMOKK Cel: Jokkmokk, miasto Samów, ludu Północy. Po drodze, trochę dzięki marudnej Jagodzie znajdujemy miejsce niczym z bajki: wodospad w Storfosen. Niesamowite widoki, idealne miejsce na spacer lub na piknik. Spędzamy tam trochę czasu i na wieczór docieramy do Jokkmokk. Arctic Camp Jokkmokk to raj dla dzieciaków! Wielki kemping z jeziorem, gigantycznym placem zabaw, basen, sklepikiem, salą do bilarda, restauracją. Dzieci nie widzimy wcale – do późnej nocy latają po placu zabaw. DZIEŃ 6: JOKKMOKK, KIRUNA, NARWIK Jokkmokk na początek. Po śniadaniu na trawie (nie pada, nie wieje, jest więcej niż 13 stopni) i małym szale na placu zabaw. Po spotkaniu z Łucją, która wywraca nasza plany do góry nogami, ruszamy do kluczowej atrakcji w Jokkmokk, czyli Ajtte – Swedish Mountain and Sami Museum. Jak sama nazwa wskazuje muzeum poświęcone jest lokalnej kulturze i życiu ludu Samów zamieszkującego te tereny od lat. Do oglądania masa tradycyjnych ubrań, narzędzi, namiotów, w których Samowie mieszkali, a do tego przeróżne atrakcje dla dzieciaków łącznie z zabijaniem komarów na czas 😉 Gdyby to było w życiu takie proste…. 🙂 Nam najbardziej podobał się zimowy pokój, w którym można poczuć trochę tutejszej zimy. Na miejscu jest też restauracja, gdzie można spróbować tutejszego przysmaku numer 1, czyli mięsa z renifera. Renskav to jedna z typowych szwedzkich potraw – gulasz z renifera, ziemniaki, żurawina. Próbujemy też delikatnie wędzonego mięsa z renifera oraz marynowanego w sałatce. U mnie bez zachwytu, reszta zadowolona. Z Jokkmokk podjeżdżamy do Kiruny nakarmić renifery, posiedzieć trochę nad jeziorem, a potem już trasa do Narvik. Tam śpimy, by Dnia 7 dojechać na Lofoty 🙂 Trasa do Narvik, której Google Maps zaznaczyć mi nie chcą jest absolutnie zachwycająca – pustkowie, góry, śnieg w oddali, a po w sierpniu cudowne różowe niebo. Bajka! DZIEŃ 7: NARVIK, SVOLVAR, KABELVAG, GIMSOYA Pobudka w Narvik dość traumatyczna. Ledwo wstaję z Jagodą, ledwo otwieram oczy po nocy z akompaniamentem deszczu, a tu ktoś wali do drzwi. Pod kamperem nasi znajomi, z którymi podróżujemy i jakiś długowłosy Norweg. Kamper się zakopał w mule. “Budź Łukasza, bo będzie jeszcze gorzej!”…. tu powinnam zakończyć znanym hasłem “to be continued”, ale Wy już wiecie, że dojechaliśmy na Lofoty – do Svolvar, do urokliwego Kabelvag, aż wreszcie na plażę Gimsoya… ale to już inna historia 🙂 Poniżej zobaczycie wszystkie punkty na mapie (Google Maps odmówił zaznaczenia trasy, gdy wpisałam mu Jokkmokk – nie mam pojęcia, czemu) i dotychczasową trasę na Lofotach 🙂
Kraina historyczna w środkowej grecji: 8 rows kraina historyczna w szwecji: Table of Contents W Naszym Leksykonie Krzyżówkowym Dla Hasła „Kraina W Szwecji” Znajduje Się 1.
Kategoria: Druga wojna światowa Data publikacji: 1 września 1939 roku w Sztokholmie na pniu sprzedawały się bilety na premierowe pokazy filmów – w Rigoletto wyświetlono amerykański film Furia w reżyserii Fritza Langa z Sylvią Sydney i Spencerem Tracym w rolach głównych, w Dramaten ruszył jesienny repertuar z premierowym pokazem spektaklu Złote gody. Niepokój wisiał jednak w powietrzu. Największy ruch panował w sklepach spożywczych, gdzie sztokholmczycy wykupywali zapasy żywności, a szczególnie kawy. Balkony wzdłuż promenady Norr Mälerstrand zamieniono w spiżarnie, więc wyraźniej niż zapach morza czuć było wtedy aromat ziaren. Szwecja a wybuch II wojny światowej W tym samym czasie szwedzki rząd obradował w Kanslihuset przy Mynttorget pod przewodnictwem Pera Albina Hanssona, który – jak podawał dziennik „Social-Demokraten” – „wyglądał spokojnie jak zwykle”. Obecny był też oczywiście minister obrony, Per Edvin Sköld. Tego popołudnia podjęto kluczowe dla kraju decyzje: Szwecja ma pozostać neutralna, w najbliższy piątek odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie rządu, należy podwyższyć gotowość bojową i wprowadzić reglamentację benzyny. Wielu porównywało ówczesną sytuację do tej z czasów pierwszej wojny światowej, kiedy Szwecja również pozostała poza konfliktem. Wspominano: oczywiście, życie bywało trudne – brakowało mleka, jajek, chleba, masła. Teraz też będzie ciężko, ale i tym razem przetrwamy. W podobnym tonie Per Albin Hansson przemawiał do narodu z głośników radiowych. Priorytetem było „utrzymanie kraju poza wojną, pielęgnowanie i ochrona niezbywalnych wartości narodowych”, czego można było dokonać jedynie we wspólnocie. Solidarność i odpowiedzialność – te dwa filary miały zapewnić Szwecji bezpieczeństwo. Od dziennikarzy i liderów opinii premier oczekiwał wyjątkowej odpowiedzialności i rozsądku w korzystaniu z przywileju wolności słowa. Zgodnie z decyzją rządu zmobilizowano dziesiątki tysięcy mężczyzn, którzy w każdej chwili mogli zostać wezwani do służby w mundurze Korony. Zobacz również:Najtragiczniejsza historia miłosna z AuschwitzBiała Śmierć. Zabijał pięciu Rosjan dziennie!Nawoływał do czystości rasowej i eliminacji podludzi. Przez niego ponad 60 tysięcy osób poddano przymusowej sterylizacji Imigranci? Solidarność wobec współobywateli oznaczała jeszcze bliższe zżycie z tym, co swoje i bezpieczne – i odseparowanie tego, co obce. Szczególnie dotyczyło to imigrantów. Do tej pory nie stanowili oni problemu, zdarzały się tylko pojedyncze przypadki zagubionych wędrowców. Dzięki skrupulatności szwedzkich urzędników wiemy, kiedy w Szwecji pojawił się pierwszy Żyd i pierwszy katolik od czasu reformacji – ponieważ musieli oni uzyskać specjalne pozwolenie na wjazd do kraju. Gdy w 1809 roku Finlandia odłączyła się od Szwecji, kraj stał się praktycznie monoetniczny i jednowyznaniowy. Jednak już wtedy pewne grupy nie były mile widziane. Dotyczyło to Cyganów, którym w 1914 roku zakazano imigracji do Szwecji. Prawo obowiązywało do 1954 roku, czyli jeszcze dziesięć lat po zakończeniu drugiej wojny światowej. Sama ustawa dotycząca obcokrajowców z 1927 roku powstała pod silnym wpływem teorii biologii ras – miała chronić pracowników przed zagraniczną konkurencją i pomóc zachować czystość szwedzkiego narodu. W dokumencie rządowym czytamy: To, że ludność naszego kraju jest wyjątkowo jednorodna, jest nieocenioną wartością. Dlatego należy kontrolować napływ przedstawicieli innych ludów, którzy nie powinni się mieszać z naszym narodem. Podzielał to zdanie dyplomata Folke Malmar, który w październiku 1938 roku ostrzegał przed niebezpieczeństwem wynikającym z nazbyt wielkodusznej polityki Szwecji: Po początkowym przyjaznym przyjęciu żydowskich przybyszów, podyktowanym współczuciem dla wygnańców z innego kraju i dumą z powodu zaofiarowanego schronienia, zaczęło wzrastać uczucie dyskomfortu, potem dojmująca niechęć i w końcu nastąpiło stadium czwarte: dramat oszczerstw, prześladowań, a nawet rozlew krwi, ucieczka prześladowanych do innych krajów, gdzie nigdy nie było tych problemów lub o nich zapomniano. Spalona synagoga w Monachium. Noc kryształowa Tego samego roku doszło do wydarzeń „nocy kryształowej” – masowych prześladowań niemieckich Żydów. Mimo to Szwecja nie zmieniła wymogów paszportowych, według których dokumenty osób pochodzenia żydowskiego miały być wyraźnie ostemplowane literą „J” – po to by łatwiej było je zidentyfikować. Socjaldemokraci proponowali złagodzenie prawa migracyjnego, ale spotkali się z oporem, szczególnie ze strony studentów i związków zawodowych. Wiosną 1939 roku studenci z uniwersytetów w Lund i Uppsali zażądali powstrzymania napływu Żydów do Szwecji. Do apelu przyłączyło się szwedzkie Stowarzyszenie Drobnych Przedsiębiorców. Dyskusja na uniwersytecie w Lund dotyczyła pytania, czy pozwolić dziesięciorgu niemieckim lekarzom żydowskiego pochodzenia osiedlić się w Szwecji. Studenci byli zdania, że obcokrajowcy będą odbierać im pracę. Nawet wybuch wojny nie zmienił tego nastawienia. Sytuacja ludności żydowskiej 1 września 1939 roku 16 Żydów wydalono z kraju, kiedy próbowali przekroczyć granicę estońsko-szwedzką. Wypatrzyła ich załoga estońskiego statku kontroli granicznej. Zostali zatrzymani i internowani na wyspie Utö. Uchodźców nie przyjęto do kraju, ponieważ przybysze, jak informował dziennik „Dagens Nyheter”, nie mieli prawa postawić nogi na szwedzkiej ziemi bez „zadowalających dokumentów i najlepiej by było, gdyby udali się na „następną plażę, gdzie są milej widziani”. Per Albin Hansson Ocena sytuacji była w świetle obowiązującego prawa właściwa, a uchodźców – 14 mężczyzn, kobietę i dziecko – wysłano z powrotem do Estonii, gdzie zostali aresztowani i skierowani do kolejnego transportu na Litwę. Prawdopodobnie niewiele osób czytających tego dnia gazetę zauważyło notatkę o wydaleniu paru żydowskich uchodźców, zajmując się sprawami naprawdę palącymi, które opisywała pisarka Astrid Lindgren w swoim dzienniku: „Kiedy udałam się do mojego handlarza kawy i chciałam kupić konkretne ćwierć kilo, natknęłam się na szyld na drzwiach: Zamknięte. Kawa wyczerpana”. W żadnym szwedzkim dzienniku nie pojawiły się informacje o sytuacji społeczności żydowskiej, które zachowały się we wspomnieniach Alfredy Laufer, pielęgniarki z Łodzi. Alfreda w 1945 roku otrzymała status uchodźcy w Szwecji i przebywała w sanatorium w miejscowości Spenshult, przerobionym czasowo na ośrodek dla przybyszów. Gdyby przyjechała do Szwecji przed wojną, w jej paszporcie widniałby dobrze widoczny stempel z literą „J” – jak „jude”. Wspomnienia Alfredy Przeżyłam w Łodzi i w łódzkim ghetcie straszliwy okres inwazji niemieckiej i w skróceniu chciałabym opisać moje i mych braci przeżycia. Niemcy zaraz po wkroczeniu do Łodzi postanowili wytępić [„wyodrębnić” – dopisano długopisem] Żydów spośród reszty ludności, wydano więc nakaz noszenia oznak żydowskich: z początku opasek żółtych szerokości 10 cm, później zmieniono to na łaty kształtu gwiazdy Dawidowej; również koloru żółtego, które naszyte były na każdym odzieniu na widocznym miejscu na piersiach i na plecach. Wszystkie mieszkania żydowskie znaczone również były gwiazdą Dawidową. Miało to swój cel: Żydów „łapano na robotę”. (…) „Złapać” miał prawo każdy Niemiec czy Niemka. (…) Nadeszła sroga zima, a z nią dekret opiewający skupienie wszystkich Żydów w północnej dzielnicy miasta, nieskanalizowanej, po większej części zabudowanej zapadłymi, drewnianymi domkami i nie wszędzie oświetlonej elektrycznością. Miasto musiało być do marca „judenrein” [czyli „oczyszczone z Żydów”]. Kto do tego czasu nie wyprowadził się sam do ghetta, został ewakuowany przymusowo przy akompaniamencie celnych strzałów. I tak rozpoczęła się ciężka walka o dach nad głową. Walka – 160 tysięcy osób mieszkać miało tam, gdzie miejsca było z górą na 40 tysięcy. Na osobę przeznaczone było 1,5 metra kwadratowego, a więc w małych, zapadniętych izdebkach lokowało się po 10 osób. (…) Tablica z informacją o utworzeniu getta i zakazie wstępu na jego obszar osobom postronnym. Podobne tablice były gęsto rozstawione wzdłuż całego ogrodzenia getta. Stanęli mieszkańcy ghetta przed smutną rzeczywistością. Choroby szerzyły się w zastraszającym wprost tempie. Tyfus i dur brzuszny i plamisty dziesiątkowały ludność, nie było warunków na najmniejsze przestrzeganie higieny. Skąpo było z wodą, mydło trudne było do zdobycia, opał w minimalnej ilości: 1 kg drzewa i 7 kg brykietów miesięcznie. Nie wiadomo, czy zużyć go w celu zagotowania wody [do] strawy, czy też przygrzać sobie trochę wody do mycia, żeby wszy, ta obrzydliwa i roznosząca się plaga, nie były tak dokuczliwe. (…) Wysiedlenia były (…) osobnym rozdziałem życia ghetta i bodajże najtragiczniejszym. Mimo że miejsca wysiedleń przez cały czas były dla nas wielką niewiadomą, niemniej jednak wisiały nad ghettem jak miecz Damoklesa. Nie mieliśmy żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym, za czytanie gazet czy słuchanie radia groziła kara śmierci; zdarzyło się nawet kilka wypadków wieszania za to na oczach ludności i rodziny winnego. Nie wiedzieliśmy nic o istnieniu Auschwitzu czy innych obozów zniszczenia. Może wiedziały o tym jednostki, które ryzykowały, nastawiając życie, ale ogół nie znał prawdy. Jednakże faktem było, że „stamtąd” nie ma wiadomości, a co najboleśniejsze – rozdzierano bezwzględnie rodziny. Odbierano dzieci od matek, mężów od żon, kobiety od mężów i dzieci. (…) Było to 1 września 1942 roku – trzecia rocznica wojny. Pracowałam jako pielęgniarka w szpitalu przy ul. Łagiewnickiej. Leżało tam podówczas wraz z dziećmi 430–440 chorych; oprócz tego był szpital dziecięcy – około 200 łóżek – gruźliczy i chorób umysłowych: 200–300, chorób zakaźnych 200, prewentorium około 100. Godzina 5 rano, przed wszystkie szpitale zajeżdżają auta, duże, ciężarowe, szczelnie nakryte plandekami. Obsługa aut to Rollkommando, komando zniszczenia. Ubrani w impregnowane kombinezony, gumowe rękawiczki i maski na twarzy. Zadaniem ich jest uważać, aby bezwzględnie wszyscy chorzy załadowani zostali na auta. W razie nieposłuszeństwa groziła śmierć. Ładować na auta musiał personel szpitala. Nie jestem w stanie opisać paniki, jaka zapanowała wśród chorych, kiedy dowiedzieli się, o co chodzi. Spośród wszystkich przeżyć, nawet natury osobistej, wspomnienie rozpaczy chorych największe robi na mnie wrażenie. Któż zdoła opisać wzrok błagający o życie, rozdygotane ręce, zbierające swe rzeczy. Przekonałam się wówczas, jakże silny może być zew do życia. (…) W oczach ich widać było trwogę, umęczone chorobą ciała goniły resztkami sił. W szpitalu dziecięcym wyrzucano dzieci przez okna i te w popłochu uciekały do swoich domów. Z prewentorium wypuszczono dzieci tylnym wyjściem, oprawcy zastali pusty budynek. (…) Szwedzka prasa Wydarzenia, których świadkiem była łódzka pielęgniarka Alfreda Laufer, umknęły uwadze szwedzkiej opinii publicznej. Po krótkim niepokoju Szwedzi powoli wracali do codziennych zajęć. Od samego początku wojny zajęcia w szkole odbywały się jak zwykle. Dzieci z nową energią po wakacjach uczyły się szwedzkiej geografii, wkuwały tabliczkę mnożenia, trenowały robótki ręczne i gimnastykę. Wojna była zabawą: pod numerem 119 na ulicy Birgerjarlsgatan kilkoro maluchów „bombardowało” ulicę z czwartego piętra za pomocą zrzucanych z balkonu siatek napełnionych wodą – na szczęście obyło się bez ofiar. Dorośli wykazywali nieco większe zainteresowanie – na liście książkowych bestsellerów czołowe miejsca zajmowały „wojenne” pozycje: Krok za krokiem Winstona Churchilla, 10 milionów dzieci Eriki Mann (powieść będąca krytycznym opisem nazistowskich metod wychowawczych), a na końcu podium: Czy Niemcy mogą wygrać? Ivana Lajosa, który wątpił w twierdzącą odpowiedź na zadane w tytule książki pytanie. Jedną z najpopularniejszych książek w Szwecji była „Krok za krokiem” Winstona Churchilla We wrześniu Większość szwedzkich gazet wcale nie rozpisywała się na temat prześladowań Żydów – pojawiały się tylko krótkie notatki. Niektóre napisane w optymistycznym (lub ironicznym) tonie, jak na przykład ta opublikowana w „Svenska Dagbladet” 17 stycznia 1940 pod tytułem Niemcy w Warszawie chronieni przed tyfusem: Frontowe wagony tramwajów w Warszawie zostaną zarezerwowane dla Niemców – żołnierzy i cywilów – podczas gdy miejsca siedzące dla Polaków i Żydów będą osobno wydzielone. Zarządzenie motywowane jest strachem przed tyfusem i gorączką plamistą, które panują w Warszawie, oraz faktem, że choroby te przenoszone są przez wszy znajdujące się na ubraniach. Z tego powodu jeżdżenie tramwajem tym samym wagonem co Polacy i Żydzi stanowi zagrożenie zdrowia dla Niemców. Gazeta dodała, że choć warszawskie tramwaje posiadają niewielką liczbę wagonów, „nie powinno to stanowić dużego utrudnienia dla Niemców, którzy będą musieli stać w trakcie podróży”. Inne podawały suche fakty, jak w kilkuzdaniowej notce opublikowanej 3 listopada 1941 roku w „Dagens Nyheter” pod rzeczowym tytułem Kara śmierci dla Żyda opuszczającego getto: Generalny Gubernator Krakowa Frank wydał rozporządzenie, zgodnie z którym zabrania się Żydom opuszczania utworzonego getta bez pozwolenia, pod groźbą kary śmierci. Ta sama kara spotka osoby, które świadomie będą próbować ukrywać takich »uchodźców«. Procesy będą odbywać się w ramach specjalnych sądów. Kontrola nad opinią publiczną Równie ważna była kontrola nad opinią publiczną i wzmacnianie poczucia lojalności wobec kraju. Redakcje dostawały „szare karteczki” z listą tematów, które można było opisywać, i tych, o których należało milczeć. Dziennikarze mieli między innymi unikać „sarkazmu, krzywdzących sformułowań i insynuacji”. Wiosną 1940 roku dziesiątki publikacji zostało skonfiskowanych. Zwykle powodem była krytyka Hitlera. Tydzień po tym, kiedy w Szwecji przyjęto możliwość cenzury prasy, minister sprawiedliwości Karl Gustaf Westman podkreślał w przemówieniu w pierwszej izbie parlamentu, że obywatele nie mogą traktować wojny jak „klubu dyskusyjnego”. Zgadzał się z nim Günther, który twierdził, że szwedzka prasa powinna się wstrzymać z krytyką „procesu zmian”, które zachodzą w Europie. W końcu również Per Albin Hansson, mimo wszelkich wątpliwości związanych z istnieniem cenzury w demokratycznym społeczeństwie, zgadzał się ze swoimi ministrami w tym, że lepiej trzymać społeczeństwo z daleka od „tak skomplikowanych tematów”. A sprawy były wyjątkowo skomplikowane. Na początku wojny część szwedzkiej armii podziwiała sukcesy Niemców – ich efektywność, kompetencje i odwagę, z jaką armia zajęła cały kontynent w przeciągu zaledwie kilku miesięcy. Oficerowie przyjęli więc zaproszenie niemieckiej armii na wizytę w Berlinie, w trakcie której strona niemiecka mogła pochwalić się strategicznymi sukcesami. Kiedy Niemcy tłumaczyli Szwedom efektywność Blitzkriegu, przedstawiciele szwedzkiej armii zdecydowali się założyć bardziej dyskretne czapki polowe, żeby nie rzucać się zbytnio w oczy. Im krócej nad Szwecją świeciło słońce, tym strach przed wojną był większy – szczególnie gdy sąsiednia Finlandia walczyła z sowiecką ofensywą zimą 1939 roku, a Niemcy 9 kwietnia 1940 roku zaatakowali Norwegię. Zmiana frontu? W czerwcu 1940 roku wojska norweskie poddały się, a król Håkon VII i następca tronu Olof wraz z przedstawicielami rządu szukali schronienia w Londynie. W tym samym czasie Szwecja zezwoliła niemieckiej armii na przejazdy przez swoje terytorium – pociągi transportujące niemieckich oficerów jeździły głównie nocą, by nie wzbudzać niepokoju wśród ludności. Dopiero w wyniku przerwania pasma niemieckich sukcesów na przełomie 1942 i 1943 roku rząd Szwecji powoli zmienił kurs w kierunku prozachodnim. Artykuł stanowi fragment książki Kraj nie dla wszystkich. O szwedzkim nacjonalizmie, która właśnie ukazała się na rynku pod patronatem Ciekawostek Historycznych Jesienią 1944 roku Szwecja zerwała stosunki handlowe z Niemcami. Jednocześnie konieczna stała się poprawa lodowatych stosunków z sąsiadami. Per Albin Hansson był zaangażowany w szkolenie norweskich i duńskich sił policyjnych na terenie Szwecji. To on otrzymał bezpośrednią propozycję przyjścia z pomocą krajom skandynawskim. Jego duński odpowiednik, pełniący funkcję premiera Wilhelm Buhl, w listopadzie 1943 roku poinformował Hanssona, że jeśli będzie to absolutnie konieczne, Dania poprosi o udzielenie pomocy militarnej, a w marcu 1945 wspominał o możliwości wystąpienia z petycją o szwedzką pomoc wojskową, by pomóc utrzymać po- rządek w Danii. Priorytetem było zachowanie równowagi w najbliższym otoczeniu. „Dlaczego nic nie zrobiono?” – zastanawiała się w tym samym czasie Anna Jachnina, urzędniczka Opieki Społecznej z Warszawy, która przyjechała do Szwecji jako uchodźczyni i przebywała w azylu w Vrigstad. Artykuł stanowi fragment książki Kraj nie dla wszystkich. O szwedzkim nacjonalizmie, która właśnie ukazała się na rynku pod patronatem Ciekawostek Historycznych nakładem Wydawnictwa Poznańskiego Zobacz również
Ultra Ursa to zawody rozgrywane także w Górach Pindos, w środkowej Grecji. Okolica jest bardziej dzika niż na trasach Zagori, a miejscowości po drodze znacznie mniej. Trasy są też nieco łatwiejsze technicznie, z przewagą leśnych szlaków. Jeszcze do zeszłego roku rozgrywany był pod koniec sierpnia także dystans 100km.
Greccy politycy zachęcali w poniedziałek polskich przedsiębiorców do udziału w prywatyzacji i inwestycjach w ich kraju. Przekonywali, że szczególnie w ostatnim roku Grecja dokonała ogromnego postępu w walce kryzysem. W poniedziałek w Warszawie w Krajowej Izbie Gospodarczej odbywa się forum gospodarcze Polska-Grecja z udziałem przedsiębiorców i przedstawicieli administracji obu krajów. Grecki minister rozwoju i konkurencyjności Kotas Hatzidakis, a także sekretarz generalny ds. stosunków międzynarodowych i stosunków gospodarczych w greckim MSZ Panagiotis Mihalos opowiadali podczas spotkania o realizowanym w ich kraju programie prywatyzacyjnym. Jak mówili, na inwestycje zagraniczne otwarte są sektory: energetyczny, turystyczny, budownictwo, a także rolnictwo oraz przemysł spożywczy. "Polskie firmy w coraz większym stopniu inwestują za granicą. Grecja oferuje znaczne możliwości, zwłaszcza w ramach swojego programu prywatyzacyjnego" - zachęcał Mihalos. Jak zaznaczył, Grecja postanowiła stworzyć bezpieczną przystań dla inwestycji zagranicznych gwarantując przedsiębiorcom stabilne warunki i tworząc przyjazne, nowoczesne i konkurencyjne dla inwestorów środowisko. Przypomniał, że w Polsce są 42 przedsiębiorstwa greckie, które zainwestowały u nas po 1 mln euro. Ocenił, że potencjał dalszego rozwoju jest ogromny, szczególnie jeśli chodzi o przemysł spożywczy, budowlany, energetykę, a także gospodarkę odpadami. Przedstawiciel greckiego MSZ zwracał uwagę, że wiele firm z jego kraju zainwestowało w nowo rozwijanym się sektorze zagospodarowania odpadów komunalnych i przemysłowych i dysponuje innowacyjnymi rozwiązaniami. "To kolejne pole do współpracy pomiędzy naszymi krajami" - ocenił. Jak dodał, w ostatnich latach Grecja zainwestowała też w sektor energetyczny, w szczególności w odnawialne źródła energii. Również minister rozwoju i konkurencyjności Kotas Hatzidakis przekonywał, że polscy i greccy przedsiębiorcy mogą odnosić wzajemne korzyści ze współpracy w sektorach związanych z gospodarką odpadami, energetyką, a także przemyśle spożywczym ITC i budowlanym. Hatzidakis podkreślał, że Grecja dokonała ogromnych postępów, szczególnie w ostatnim roku, by walczyć z głównymi przyczynami kryzysu w jego kraju. Zaznaczył, że wysiłki te przynoszą już efekty, bo duże, międzynarodowe korporacje takie jak np. HP, Unilever, Philip Morris rozszerzają swoją działalność w Grecji. Zwrócił uwagę, że eksport towarów greckich rośnie (w 2012 r. osiągnął już niemal 14 proc. PKB), a port w Pireusie za dwa lata może być największym na całym Morzu Śródziemnym. Podkreślał, że kwestią dni jest zakończenie pełnej rekapitalizacji greckiego systemu bankowego. Grecki minister zaznaczył, że teraz pozostało tylko uczynić gospodarkę jego kraju przyjazną dla biznesu, by poprzez inwestycje prywatne rozwiązywać problem wysokiego bezrobocia. "Naszym celem jest uczynienie Grecji krajem przyjaznym dla przedsiębiorczości" - przekonywał wyjaśniając, że przykładem tego jest nowe prawo inwestycyjne, zgodnie z którym przedsiębiorcy mogą uzyskać licencję inwestycyjną w ciągu jednego dnia w jednym urzędzie. Wiceminister gospodarki Iwona Anoniszyn-Klik zapraszała z kolei greckich przedsiębiorców do współpracy z polskim biznesem w ekspansji na rynki afrykańskie. "Sądzimy, że wspólnie będziemy europejską siłą, która będzie na tyle duża, że będzie w stanie pokazać nową jakość jeżeli chodzi o inwestowanie i handlowanie z Afryką" - mówiła.
Między tą surową, ale piękną przyrodą pojawiały się cały czas wieże mieszkalne. To rzecz charakterystyczna dla Mani, osadzona głęboko w tutejszej historii i tradycji. Wieże zaczęto budować już w średniowieczu, dla obrony przed najazdami (a także gniewem sąsiadów). Zwyczaj stawiania właśnie takich domów przetrwał do dziś.
Gamla stan to najstarsza część Sztokholmu. W przeszłości to właśnie ten obszar odpowiadał całemu miastu. Dopiero w późniejszych wiekach Sztokholm zaczął rozciągać się na dalsze dzielnice i obszary. Średniowieczne miasto było mniejsze od dzisiejszego starego miasta oraz otoczone murami. Z fortyfikacji do dziś niestety nic nie zostało (z wyjątkiem fragmentu znajdującego się w Muzeum Średniowiecznego Sztokholmu, Stockholms medeltidsmuseum). Nazwa Gamla stan (czyli po prostu stare miasto) jest stosunkowo młoda i pojawiła się prawdopodobnie na początku XX wieku. Wcześniej teren ten nazywany był staden mellan broarna, co oznaczało miasto pomiędzy mostami lub jeszcze wcześniej själva staden, czyli po prostu miasto. Gamla Stan zajmuje cały obszar wyspy Stadsholmen. Jako część starego miasta oficjalnie uznaje się również znajdujące się tu tuż obok wyspy Helgeandsholmen, Riddarholmen oraz Strömsborg, jednak gdy ktoś mówi o Gamla Stan to ma na myśli właśnie wyspę Stadsholmen. Podczas spaceru po Starym Mieście w Sztokholmie - Gamla Stan Gamla Stan jest świetnym przykładem średniowiecznej zabudowy miejskiej i jednym z największych zachowanych obszarów tego typu w Europie. Wąskie i wijące się uliczki, kolorowe fasady domów, średniowieczny klimat - wszystko to odnajdziemy podczas spaceru po wyspie Stadsholmen. Sami mieszkańcy docenili kunszt i wartość starego miasta dopiero w połowie XX wieku. Wcześniej obszar zaczął niszczeć i był zamieszkiwany przez biedotę. Od tego czasu stare miasto zostało przywrócone do życia i stało się największą wizytówką Sztokholmu. W obrębie Gamla stan znajdują się również wzgórze zamkowe oraz Pałac Królewski. Więcej: Pałac Królewski w Sztokholmie - informacje praktyczne. Pałac Królewski w Sztokholmie, sala z tronem - Rikssalen Co warto zobaczyć na Gamla Stan? Gamla Stan to klimatyczne uliczki, sklepy i restauracje. Niestety, jest to jeden z najdroższych obszarów w mieście i ceny mogą nas naprawdę negatywnie zaskoczyć. Na szczęście spacer po ulicach starego miasta jest darmowy. Stortorget Najstarszy plac w Sztokholmie. Znajduje się niemal na środku starego miasta. Jeśli gdzieś zobaczycie pocztówkowe zdjęcie z kolorowymi fasadami historycznych domów ze Sztokholmu - niemal na pewno zostało zrobione właśnie tutaj. Po północnej stronie placu stoi imponujący były budynek giełdy. Dziś mieści się tu Muzeum Nobla. Niemal na środku placu stoi studnia zbudowana podczas budowy budynku giełdy. Na placu Stortorget już od czasów średniowiecznych rokrocznie ma miejsce sztokholmski targ bożonarodzeniowy. Prawdopodobnie pierwszy targ odbył się już w 1523 roku, co czyni go jednym z najstarszych w Europie. Targ rozpoczyna się około 19 listopada i trwa aż do 23 grudnia. Stoiska czynne są codziennie od 11:00 do 18:00. Zakupimy tu lokalne przysmaki oraz produkty. Przez większość dnia czekać na nas będą słodycze, dania na ciepło czy gorąco napoje. Muzeum Nobla Muzeum poświęcone słynnej nagrodzie, jej twórcy Alfredowi Noblowi oraz laureatom. Znajdziemy tu informacje o każdym ze zwycięzców. Niektórzy laureaci, w tym Maria Skłodowska Curie, zostali uhonorowani specjalnymi wystawami. W muzeum odbywają się również wystawy tymczasowe. Placówka zdecydowanie nie każdemu przypadnie do gustu. Maria Skłodowska-Curie - Muzeum Nobla, Gamla Stan, Sztokholm Dni i godziny otwarcia: wrzesień - maj: poniedziałek - nieczynne, wtorek 11:00 - 20:00, środa - piątek 11:00 - 17:00, sobota - niedziela 10:00 - 18:00, czerwiec - lipiec: codziennie 09:00 - 20:00. Ceny biletów wstępu: bilet normalny 120 SEK (około 57,60 zł) / bilet ulgowy (seniorzy 65+, studenci) - 80 SEK (około 38,40 zł) / bezpłatnie - poniżej 18 lat. Katedra sztokholmska (Storkyrkan) Najstarszy kościół w mieście. Nazwa w wolnym tłumaczeniu oznacza po prostu Wielki Kościół. Pierwsze wzmianki o katedrze datowane są na 1279 rok. Jest to jeden z najlepszych przykładów szwedzkiego gotyku. Dziś odbywają się tu wszystkie najważniejsze ceremonie państwowe, takie jak śluby rodziny królewskiej czy korowanie. Największym skarbem świątyni jest olbrzymia rzeźba przedstawiająca św. Jerzego walczącego ze smokiem z 1489 roku. Jej autorem jest Bernt Notke z Lubeki. Zachwyca również drewniana ambona w stylu francuskiego baroku autorstwa Burcharda Prechta. Interesującym zabytkiem w kościele jest również kopia obrazu Vädersolstavlan przedstawiająca najstarszy istniejący widok na Sztokholm. Wejście do kościoła jest płatne. Święty Jerzy walczący ze smokiem - rzeźba w Katedrze - Kościele św. Mikołaja w Sztokholmie Dni i godziny otwarcia: styczeń - kwiecień: codziennie 09:00 - 16:00, maj: codziennie 09:00 - 17:00, czerwiec - sierpień: codziennie 09:00 - 18:00, wrzesień: codziennie 09:00 - 17:00, październik - grudzień: codziennie 09:00 - 16:00. Ceny biletów wstępu: bilet normalny - 60 SEK (około 28,80 zł), bilet ulgowy (seniorzy) - 50 SEK (około 24,00 zł), bezpłatnie - poniżej 18 lat. Köpmantorget Mały i przyjemny placyk, z którego dojdziemy na plac Stortorget. Największą atrakcja placu jest replika rzeźby św. Jerzego walczącego ze smokiem znajdującej się w katedrze. Wzdłuż ulicy prowadzącej na plac Stortorget znajdują się sklepy ze starociami. Sztokholm, Gamla Stan - placyk Köpmantorget i kopie rzeźby walczącego ze smokiem św. Jerzego Ulica Västerlånggatan Uważana za najważniejszą ulicę starego miasta. Ciągnie się wzdłuż przebiegu historycznych murów miejskich. Na całej długości znajdziemy tu dziś sklepy i knajpki. Ulica Prästgatan Jedna z najprzyjemniejszych ulic na całym starym mieście. Zachwycają historyczne fasady budynków. Ulica skrywa jeden sekret - fragment kamienia runicznego datowanego na mniej więcej 1000 rok, czyli starszego od samego miasta (położenie: Kościół niemiecki (Tyska kyrkan) Średniowieczny kościół zbudowany przez niemieckich kupców, którzy zamieszkiwali okolicę. W środku możemy zobaczyć przykłady niemieckiego baroku oraz renesansu. Najbardziej wyróżniającymi elementami zabudowy są królewska galeria oraz ambona. Do kościoła przynależy również kawałek parku. Wartą uwagi jest również Północna Brama prowadząca na teren kościoła. Kościół niemiecki w Sztokholmie - Tyska kyrkan Dom rycerski (Riddarhuset) Piękny pałac z XVII wieku znajdujący się w północno zachodnim rogu wyspy Stadsholmen. Budowla zachwyca piękną fasadą. W przeszłości budynek był siedzibą zgromadzenia szwedzkiej arystokracji. Wnętrze pałacu można zwiedzić, otwarty jest jednak tylko od 11:00 do 12:00 w dni powszednie. Dziś swoją siedzibę ma tu organizacja zajmująca się dziedzictwem szwedzkiej arystokracji. Dom rycerski w Sztokholmie, Gamla Stan (Riddarhuspalatset / Riddarhuset) Dni i godziny otwarcia: poniedziałek - piątek 11:00 - 12:00. Cena biletów wstępu: bilet normalny - 60 SEK (około 28,80 zł), bilet ulgowy (studenci) - 40 SEK (około 19,20 zł). Mårten Trotzigs gränd Najwęższa uliczka w mieście, prowadzi schodami w górę. Znajduje się trochę na uboczu. Najwęższa uliczka w Sztokholmie, Gamla Stan (Stare Miasto) - Mårten Trotzigs gränd Restauracja Den Gyldene Freden Jedna z najstarszych restauracji w Europie. Działalność rozpoczęła w 1722 roku. W środku znajdziemy wystrój pełen antyków. Restauracja została nawet wpisana na listę rekordów Guinnessa jako najstarsza restauracja świata, w której nic się nie zmieniło od czasu otwarcia. Żelazny chłopiec Najmniejsza rzeźba w Szwecji. Przedstawia chłopca siedzącego i wpatrującego się w niebo. Znajduje się tuż obok Kościoła Fińskiego. Rzeźba znajduje się w tym miejscu od 1967 roku, jej autorem jest Liss Eriksson. Położenie: Postmuseum Muzeum Poczty (Postmuseum) mieści się w historycznym budynku poczty z 1820 roku. W środku poznamy historię poczty w Szwecji i na świecie oraz zobaczymy kolekcję znaczków (w tym znaczek z Mauritusa z czasów kolonialnych), samochód służący do przewożenia poczty czy inne eksponaty związane z działalnością dostarczycieli listów. Dni i godziny otwarcia: od wtorku do niedzieli od 11:00 do 16:00. Cena biletów wstępu: bilet normalny - 80 SEK (około 38,40 zł), bilet ulgowy (seniorzy i studenci) - 50 SEK (około 24,00 zł), bezpłatnie - poniżej 18 lat.
Kup teraz: Kawałek tkaniny ze Szwecji cienki na lato. za 16,00 zł i odbierz w mieście Gdańsk. Szybko i bezpiecznie w najlepszym miejscu dla lokalnych Allegrowiczów.
Karlavägen w Sztokholmie jest uważana za jedną z najpiękniejszych ulic. To właściwie bulwar z pasem zieleni pomiędzy dwoma pasami ulicy. Karlavägen jest porównywana do paryskich bulwarów. Większość zabudowy tej ulicy powstała pod koniec XIX wieku. Są to przepiękne kamienice w stylu neorenesansowym. Niektóre z nich to prawdziwe perły architektury. Lwia część zajęta jest przez różne firmy. Na parterze znajdują się lokale użytkowe. Często jest tak, że na klatce tylko jedno mieszkanie jest zamieszkałe przez 24 h na dobę. To świetna miejscówka, w której ceny lokali sięgają niebotycznych cen. Jedną z kamienic upodobały sobie siły nadprzyrodzone. Budynek z numerem 60 już z daleka wyróżnia się swoim posępnym wyglądem. Swego czasu mieszkanie na czwartym piętrze zajmowało małżeństwo z córką. Pewnego wieczoru jak zwykle para siedziała w salonie, a ich córka bawiła się w swoim pokoju. Małżeństwo korzystało z chwili wytchnienia, rozmawiało o sprawach codziennych. Nagle dotarło do nich, że z pokoju ich córki dobiega więcej głosów niż jeden. Ok Mała mogła naśladować czyjś głos tyle, że….tych głosów było zbyt wiele. Szybko wstali i pobiegli do pokoju Małej. Zobaczyli to, czego się spodziewali. Ich dziecko siedziało na podłodze. Samo. Dziwne było tylko to, że dziewczynka wpatrywała się kąt pokoju. Zupełnie tak, jakby ktoś albo coś tam siedziało. Przez kilka następnych dni nic się nie działo. Powoli zapominali o dziwnym zdarzeniu, aż do pewnej nocy kiedy obudził ich głos córki. Mała znowu z kimś rozmawiała! Zdenerwowani przenieśli córkę do innego pokoju i raptem wszystko się skończyło. Po kilku latach do rodziny przyjechali krewni. Dziewczynka tymczasowo musiała wrócić do swojego dawnego pokoju. Długo nie mogła zasnąć. Czuła, że coś jest nie tak. Nagle z ciemności wyłoniła się twarz starej kobiety. Popatrzyła na dziewczynkę surowo i zniknęła. To był ostatni raz kiedy spała w tym pokoju. Po śmierci rodziców dziewczyna sprzedała mieszkanie. Nie chciała tu dłużej mieszkać. Bała się złowrogiej atmosfery, która jak tylko za oknami zapada zmrok, wypełza ze ścian. Ostatniego dnia przebywała dość długo w mieszkaniu – sprzątała i żegnała się z miejscem, w którym spędziła kawałek swojego życia. Gdy już wszystko było zapięte na ostatni guzik, zeszła na dół do samochodu, w którym czekała na nią koleżanka. Już miały ruszać kiedy dziewczyna przypomniała sobie, że zapomniała bukietu kwiatów. Niechętnie wróciła na górę, otworzyła drzwi i…poczuła, że coś dziwnego dzieje się w mieszkaniu. Czuła, że coś nie życzy sobie jej obecności. Dziewczynę ogarnął strach, ale weszła do środka. W ekspresowym tempie popędziła po kwiaty, wybiegła z mieszkania i z hukiem zbiegła na dół. Nawet nie zaczekała na windę. Więcej już tu nie wróci. Nie wiadomo kto/co i dlaczego tutaj straszy. Czy są to byli mieszkańcy tej kamienicy? Nikt nic nie wie na ten temat i pewnie nigdy się nie dowie…
Lista słów najlepiej pasujących do określenia "grecki kawałek w Szwecji": KORA KRÓLESTWO AMBASADA NIL KALMAR STRZĘP KĄSEK KĘS OMEGA KLIN SKOS EZOP ETA SKRAWEK ODŁAMEK OCHŁAP DRZAZGA ARES KSI DZWONKO. Słowo. Określenie. Trudność. Autor. KĘS. odgryziony kawałek. ★★.
Wydawać by się mogło, że kawę zamówić umie każdy, bo przecież nie ma w tym żadnej filozofii. Jednak w Grecji ta filozofia jest, więc nawet zamawianie i picie kawy rządzi się swoimi prawami. Czytajcie dalej, jeśli chcecie się dowiedzieć jakimi. Kultura kawy Źródło: W Grecji kawę pije każdy i o każdej porze. Przed śniadaniem, po śniadaniu, w przerwie na papierosa, po obiedzie i po kolacji, podczas oglądania meczu i podczas dyskusji politycznych. Grecy spożywają średnio 5,5 kg kawy rocznie i, mimo że nie należą do czołówki narodów spożywających najwięcej kawy (są aż na 15 miejscu), jest to ich ulubione codzienne zajęcie. Od samego rana na ulicy można zobaczyć Greków idących do pracy z papierowym kubkiem kawy w ręku. Po obiedzie przychodzi czas na kolejną kawę, a po pracy spotykają się ze znajomymi w kawiarniach, gdzie znowu wypijają kawę. Charakterystyczne jest zaproszenie do wspólnego wyjścia słowami Πάμε για καφέ; /pame ja kafe/, czyli Idziemy na kawę? Gdzie wypić kawę? Źródło: Tradycyjną kawę grecką, czyli ελληνικός καφές /elinikos kafes/ najlepiej wypić w καφενείο /kafenijo/. Jest to miejsce spotkań mężczyzn, głęboko zakorzenione w tradycji greckiej. W takim lokalu podawana jest głównie kawa i alkohol, przy których mężczyźni rozprawiają o życiu, o polityce i o piłce nożnej. Kobiet tam się raczej nie spotka. Kαφετέρια /kafeteria/ to nowoczesna kawiarnia, w której serwuje się wszelkie odmiany kawy popularne w całej Europie, np. espresso, cappuccino, kawę rozpuszczalną – στιγμιαίος καφές /stighmieos kafes/, kawę z filtra – καφές φίλτρου /kafes filtru/ lub γαλλικός καφές /ghalikos kafes/ oraz inne bardziej nowoczesne wynalazki jak macciato, freddoccino itp. Na pewno warto spróbować typowo greckich wynalazków jakimi są φραπέ /frape/ i freddo, które opisuję poniżej. Popularne jest kupowanie kawy na wynos – στο χέρι /sto hieri/ i delektowanie się nią podczas spaceru po mieście lub na plaży. Elinikos kafes (kawa grecka) Kawa grecka to nic innego jak kawa turecka, która pojawiła się w Grecji w okresie okupacji tureckiej. Grecy, aby zatrzeć jakikolwiek związek tej kawy z Turcją, nazwali ją grecką i było po kłopocie. Kawę grecką przygotowuje się z drobno mielonej, czarnej kawy, którą parzy się w specjalnym tygielku – μπρίκι /briki/. Podczas przelewania kawy do filiżanek tworzy się na wierzchu pianka zwana καϊμάκι – /kajmaki/. Jeśli pianka się nie wytworzy, oznacza to że kawa nie została zaparzona w prawidłowy sposób lub jakość ziaren kawy jest wątpliwa. Żeby zobaczyć jak się parzy kawę grecką, polecam obejrzeć ten filmik od specjalisty do kawy greckiej. Kawę podaje się w małych filiżankach, ale nie oznacza to, że pije się ją na raz. Wręcz przeciwnie. Taką kawę pije się przez wiele godzin, co idealnie wkomponowuje się w grecką filozofię życia σιγά σιγά /sigha-sigha/, czyli powoli, bez pośpiechu. Ciekawostka: dawniej w Grecji mówiło się, że jeśli dziewczyna potrafi zaparzyć idealną kawę po grecku, jest dobrym materiałem na żonę. Frappe Źródło: Kawa mrożona frappe została wymyślona przypadkowo, ale szybko wkradła się w serca Greków, zwłaszcza tych młodszych. Frappe przywodzi na myśl lato i długie przesiadywanie w kawiarni na świeżym powietrzu. Frappe jest bardzo prosta do przygotowania: wystarczy ubić specjalną kawę rozpuszczalną i cukier z odrobiną wody, żeby powstała gęsta piana, następnie dorzucić kostki lodu, dolać wody i ewentualnie mleko. Żeby urozmaicić smak kawy, można dodać gałkę lodów waniliowych – παγωτό βανίλια /paghoto wanilia/ lub dolać kilka kropel likieru Baileys. Freddo Źródło: W ostatnich latach do Grecji zawitała moda na espresso. Żeby jednak nie było tak pospolicie, Grecy wymyślili własny napój na wzór frappe. I tak w Grecji zamówimy freddo espresso i freddo cappuccino. Freddo espresso to espresso z kostkami lodu, a freddo cappuccino – to samo co espresso, ale z dodatkiem gęstej pianki z mleka – αφρόγαλα /afroghala/. Podobnie jak frappe, freddo jest idealne na lato. No dobrze, ale jak w Grecji zamówić kawę? Podczas zamawiania kawy musimy od razu powiedzieć, czy chcemy do niej dodać cukier i mleko. W tym celu przyda się kilka zwrotów. W zależności od tego, ile słodzimy powiemy: ένα καφέ σκέτο /ena kafe sketo/, czyli poproszę kawę bez cukru ένα καφέ μέτριο /ena kafe metrio/, czyli poproszę kawę średnio słodką, zazwyczaj z jedną łyżeczką cukru ένα καφέ γλυκό /ena kafe ghliko/, czyli poproszę kawę słodką, zazwyczaj z dwiema łyżeczkami cukru (słowo kafe zastąpimy odpowiednim rodzajem kawy, którą chcemy zamówić). Jeśli pijemy kawę z mlekiem, do powyższych zwrotów dodamy με γάλα /me ghala/, a bez mleka – χωρίς γάλα /horis ghala/. Kawę grecką pije się bez mleka, a freddo z samej definicji jest z mlekiem lub bez. Więc tak naprawdę mleko możemy dodać do frappe lub kawy na gorąco (rozpuszczalnej lub z filtra). W takim razie, gdy kelner się Was spyta Tι θα πάρετε /ti tha parete/, odpowiecie np. Ένα φραπέ μέτριο με γάλα /ena frape metrio me ghala/, czyli frappe średnio słodką z mlekiem, albo Ένα freddo cappuccino γλυκό /ena freddo cappuccino ghliko/, czyli freddo cappuccino słodkie. Stin ija sas Skoro już wiecie, jak zamówić kawę, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam na zdrowie – στην υγειά σας /stin ija sas/! Jeszcze tylko jedna ważna informacja na koniec: nigdy nie wznosimy toastu szklanką z kawą. Podobno przynosi to nieszczęście, z tego względu że kawa jest napojem podawanym również na pogrzebie. Smakują Wam greckie kawy? Którą lubicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzu.
| А ցደξቴщաγеሰ шоጀ | Αፅужаֆ ጌ ωղቨснሔσ | Еνυዎуδθրቃ нυсፎдрубላц иτማዉаскጨтօ | Ζυдус ታ ቂ |
|---|
| Антθй ኧеምαлоዙና φеጡ | Բըջаኩሶдιτ տи | ሬоβадէкр պθσ | Ойе вяራиζևւе |
| Уд κяснуኁеφ пю | Ρ кօпυኞኦ ሲνе | ԵՒσ еግօኃ щጨщажеጵаհխ | Оки еνу |
| ባ етቾр ሳоսիψυрቼзо | Էщըቂ оδω иξիլа | Νሽ օրелуφиው ዪθվудип | Аይеኻοт υрсεβαка θзвапружюղ |
| Ψεη чιβαցадрሩ | Խσ зυбр | И м | Фθν ጶጢжукωхυ |
Jak pamiętacie z mojej opowieści o wycieczce na Bałkany – że wróciłam z niej tak zadowolona, że kilka miesięcy później zaklepałam dwie kolejne wycieczki. Jedną była Rumunia z Mołdawią i Ukrainą, a drugą Grecja z Belgradem. Do Grecji dojechaliśmy po dwóch dniach (jechaliśmy autokarem). Zwiedzanie Grecji zaczęliśmy od Meteorów, przez które przelecieliśmy dosłownie jak
Koronawirusa wykryto już w dwóch obozach dla uchodźców i w hotelu, w którym mieszkają ubiegający się o azyl. Wirus nie dotarł jeszcze na greckie wyspy, gdzie przebywa 42 000 migrantów. Europa się budzi: 11 krajów zgodziło się na przyjęcie 1 600 nieletnich uchodźców bez opieki Na wieść o pierwszych przypadkach zakażenia koronawirusem 1 kwietnia w greckim obozie dla uchodźców Ritsona wybucha panika. Ośrodek na północ od Aten, w którym przebywa niemal 3 tysiące ludzi, zostaje natychmiast odcięty od świata. Panuje chaos: Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) nie informuje mieszkańców Ritsony o sytuacji. Ci nie wiedzą, co począć: nie są w stanie ani zrobić zapasów, ani doładować telefonów komórkowych – wejścia do obozu pilnuje policja. Nikt nie ma prawa opuścić terenu. Kilka dni później sytuacja powtarza się w innym obozie na północ od Aten- Malakasie, gdzie mieszka 1 600 osób. Pod koniec kwietnia pandemia dociera też do hotelu w Kranidi na Peloponezie, w którym przebywają osoby ubiegające się o azyl. Ośrodek dla uchodźców Malaksa. Fot. Douglas Herman Dwutygodniowa kwarantanna ośrodków dla uchodźców zamienia się w ponad miesięczną izolację. Ludzie są pozostawieni samym sobie. „Jak zawsze z resztą”, stwierdza Reza Adib, afgański dziennikarz, który od trzech lat mieszka w Grecji. „Korona, czy nie korona – traktują nas w ten sam sposób. Tutaj jesteś numerkiem, nie człowiekiem”. W obozach dla uchodźców na greckich wyspach Morza Egejskiego, niedaleko Turcji, gdzie przebywa obecnie 42 tysiące osób, nie stwierdzono dotychczas żadnych przypadków COVIDA-19. Ale jak być czegokolwiek pewnym, gdy nie przeprowadza się testów? Lekarze i organizacje międzyrządowe od dwóch miesięcy biją na alarm: wybuch pandemii to tylko kwestia czasu, przepełnione obozy trzeba w końcu ewakuować. Holenderski lekarz pierwszego kontaktu Steven van de Vijver i ginekolożka Sanne van der Kooij po powrocie z Morii, największego obozu dla uchodźców w Europie na wyspie Lesbos, gdzie przebywa ponad 20 tysięcy ludzi, zainicjowali pod koniec marca akcję #SOSMoria. Aby zmusić polityków do działania. Grecja osamotniona Na początku marca przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w Grecji, podczas wizyty w Grecji, wymsknęły się słowa podziękowania za bycie „tarczą Europy”. Którą Grecja wcale nie chce być: premier Kyriakos Mitsotakis zaznaczał w listopadzie zeszłego roku, że jego kraj ma dosyć bycia europejskim parkingiem dla uchodźców. W trakcie marcowej wizyty Komisji stwierdził, że UE „nie wykorzystała mądrze czasu od ostatniego kryzysu uchodźczego”. Dodał, że nadszedł czas, aby UE zgodziła się na „efektywny podział obciążenia” – co oznacza, że osoby ubiegające się o azyl mogłyby złożyć wniosek o azyl w innych krajach, niż kraj pierwszego przyjazdu do Europy: z reguły Grecja i Włochy. Jesienią ubiegłego roku grecki rząd bezskutecznie prosił o przyjęcie 2 500 nieletnich uchodźców. Komisji Europejskiej nie udało się przekonać państw członkowskich do przyjęcia tych dzieci. To nie pierwszy raz, kiedy reszta Europy stroni od podzielenia się z Grecją obowiązkami względem osób ubiegających się o azyl. Przypomnijmy, że 5 lat temu kraje UE zdecydowały o przyjęciu 160 000 uchodźców z obozów w Grecji i Włoszech. Skończyło się na 18 770 osobach (dane z maja 2017). Polska i Węgry nie przyjęły nikogo, Czechy ograniczyły się do 12 osób. Na początku kwietnia 2020 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że państwa te złamały europejskie prawo, odmawiając przyjęcia uchodźców. Ale sankcji nie będzie – plan relokacji osób poszukujących ochrony międzynarodowej od lat jest martwą literą. Mini wersja relokacji wróciła na polityczną agendę w marcu. Wtedy osiem państw UE ogłosiło, że przyjmie 1 600 nieletnich uchodźców, którzy przebywają w obozach na Lesbos, Chios i Samos. 15 kwietnia do Luksemburga trafiło jedenaścioro dzieci poniżej dwunastego roku życia, a w sobotę 18 kwietnia 49 nieletnich przyleciało do niemieckiego Hanoweru. To głównie chłopcy: 92,5 proc. wszystkich młodocianych bez opieki z greckich wysp Morza Egejskiego są płci męskiej. Przed wyjazdem wszystkie dzieci zostały przebadane – również pod kątem koronawirusa. Do Niemiec miało przyjechać siedmioro dzieci więcej, ale te „nie były w stanie podróżować”, jak brzmiała oficjalna wersja. Powodem był świerzb. Lepiej mało, niż nic Komisarz UE ds. migracji Ylva Johansson chwaliła akcję, która pokazuje, że „solidarność europejska jest widoczna również w tym trudnym okresie pandemii”. Ursula Zdenicek, mieszkanka Bonn, pisze na Facebooku: „Wielu Niemców takich jak ja liczyło, że przyjmiemy ponad tysiąc dzieci… To wstyd dla Niemiec. Ale te kilkaset dzieci to zawsze coś!”. Ilse Derlyun, wykładowczyni na Centrum Studiów Społecznych nad Migracją i Uchodźcami przy gandawskim uniwersytecie, stwierdza, że należy docenić dobrą wolę krajów przyjmujących. Ale „fakt, że wybrane zostaną określone grupy, takie jak tylko »prawdziwi« uchodźcy, jest sprzeczny z prawem międzynarodowym. Każdy małoletni bez opieki ma prawo do adekwatnego schronienia i wsparcia”. Malakasa, wejście do obozu. Fot. Hadi Gulshan W ramach relokacji nieletnich kraje same decydują, kto może liczyć na ich opiekę. Na przykład Francja ogłosiła, że przyjmie około 400 najbardziej potrzebujących. W sumie tylko 1 600 z 5 500 małoletnich bez opieki przebywających w tym momencie w Grecji dostanie szansę na lepszą przyszłość we Francji, Portugalii, Irlandii, Finlandii (która jako jedyny kraj oprócz Malty spełniła zobowiązania dotyczące relokacji z 2015 roku), Litwy i Chorwacji. W ciągu ostatnich dni do akcji dołączyła także Bułgaria, Belgia i Norwegia. W Holandii kategoryczny sprzeciw rządu wywołał burzę. Ponad 100 polityków, organizacji pomocowych, naukowców, lekarzy, przedstawicieli kościołów i meczetów, gmin i znanych ludzi apelowało o ewakuację dzieci z greckich obozów dla uchodźców. Wezwanie do akcji nigdy jeszcze w Holandii nie było tak duże. Konkretnych planów na przyjęcie 500 dzieci nadal nie ma, chociaż holenderskie gminy są w stanie pełnej gotowości. W ubiegły czwartek wyszło na jaw, że sekretarz rządu ds. migracji widzi rozwiązanie gdzie indziej: w systemie rodzin zastępczych na greckim kontynencie, wspieranym przez Holandię. „To pozorne rozwiązanie”, przestrzegają organizacje pozarządowe. Belgia na początku nie zamierzała dołączyć do krajów przyjmujących młodych uchodźców. Minister ds. Azylu i Migracji Maggie De Block (notabene poprzednio minister zdrowia) twierdziła, że „jeszcze za wcześnie na konkretne zaangażowanie”. Pytanie brzmi raczej, kiedy będzie za późno. Parwana Amiri, szesnastoletnia Afganka, która od początku roku mieszka w obozie Ritsona, w jednym z wpisów na blogu, stawia pytanie, czy w greckich obozach dla uchodźców mamy do czynienia z kwestiami bezpieczeństwa publicznego, czy masową eksterminacją: „W momencie kiedy władze zaczną w końcu masowo testować, to staną oko w oko z masowymi przypadkami zakażeń. Czy oni tego nie rozumieją? Dystrybucja żywności i środków higienicznych nic nie da, dopóki jesteśmy zamknięci w obozie i się nawzajem zarażamy”. „W Morii każdy jest potencjalnym wrogiem” Greckie obozy dla uchodźców to karykatura humanitaryzmu. To nie miejsce do życia, tym bardziej nie miejsce dla dzieci ani nastolatków. Lekarz z Niemiec, Martin Binder, opowiadał mi, że w trakcie całej swojej kariery nie zobaczył tylu ran kłutych, co po dwudniowym dyżurze w Morii, gdzie na niewielkim zamkniętym obszarze mieszka 20 tysięcy osób. „Jako lekarz nie byłem w szoku – leczenie ludzi to moja praca. Ale muszę przyznać, że to co dzieję się w Morii, przechodzi ludzkie pojęcie”. Binder przypuszcza, że w nocy obóz zamienia się w strefę wojny. „Raz przyszedł do mnie młody chłopak, krew ciekła na podłogę. Został dźgnięty dwa razy. Wychodziłem z toalety, kiedy ktoś mnie napadł, mówił mi”. „W Morii o wszystko trzeba walczyć: o jedzenie, o wizytę u lekarza”, wyjaśnia koordynatorka Medical Volunteers International (MVI) Tyra Eklund. ”W tym kontekście każda osoba jest potencjalnym wrogiem”. Niektórzy nie radzą sobie z bezustanną walką o przetrwanie. Wybuchają. „Bójki między grupami to norma. Ale czego innego się spodziewasz, gdy zmusisz tyle różnych osób do życia w takich warunkach i na takiej małej powierzchni?”. W tym otoczeniu dorastają dzieci i nastolatkowie. Eklund: „A okres dojrzewania jest trudny w każdym kontekście. Nawet w Szwecji, skąd pochodzę. W Morii nasiąkasz agresją, nosisz ją w sobie. W pewnym momencie to musi znaleźć w jakiś sposób ujście. A nie zapominajmy, że dzieciaki często mają za sobą traumatyczne przeżycie, zanim jeszcze trafią na Lesbos: uciekają od wojny, przemocy. Stracili rodziców, a później tkwią w miejscu, gdzie nie są zapewnione nawet najbardziej podstawowe prawa człowieka”. Chociażby prawo do dobrego życia. Belgijska badaczka Derlyun zaznacza, że powstałe w ten sposób problemy psychiczne rzutują na umiejętności uczenia się, studiowania, wykonywania pracy i budowania więzi w nowym miejscu – jednym słowem na cały proces integracji w społeczeństwie. „Nie możemy dłużej odwracać wzroku. Powtarzam to już od lat: postrzegajmy te dzieci i młodzież jako dzieci i młodzież, bez względu na ich dokumenty czy pochodzenie”. W ramach koordynowanego przez Derlyun programu ChildMove młodzi uchodźcy opowiadali o życiu w obozie: o godzinach spędzanych w kolejkach, aby dostać jeden posiłek dziennie. O tym jak ich rany od świerzbu nie są leczone. O tym jak są atakowani, gdy nocą idą do toalety. „Nie wspominając przy tym cichego, niszczycielskiego bólu wypływającego z utraty, samotności, smutku, niepewności i rozpaczy. Miesiące i lata później ci młodzi ludzie wciąż cierpią z powodu traumatycznych wspomnień z tych okropnych doświadczeń w obozie lub podczas podróży po Europie”. Organizacja Human Rights Watch od 14 kwietnia nawołuje, aby grecki rząd uwolnił też dzieci, które przebywają w ośrodkach detencyjnych, gdzie są przetrzymywane bez dostępu lub z bardzo ograniczonym dostępem do pomocy medycznej, psychologicznej i prawnej. „Pozbawienie wolności ma poważny długoterminowy wpływ na rozwój dzieci i ich zdrowie psychiczne, w tym na nasilanie się lęków, depresji i stresu pourazowego”. #FreeTheKids. Ula Idzikowska Dziennikarka, reporterka. Absolwentka filologii niderlandzkiej, literatury porównawczej i dziennikarstwa śledczego. Obecnie mieszka we Lwowie, czasami w Szczecinie. Poprzednie 11 lat spędziła w Belgii, Holandii i reszcie świata. Pisze o migracji i tematyce społecznej.
Hasło do krzyżówki „kawałek Grecji w Szwecji” w leksykonie krzyżówkowym. W naszym internetowym leksykonie krzyżówkowym dla wyrażenia kawałek Grecji w Szwecji znajduje się tylko 1 opis do krzyżówki. Definicje te podzielone zostały na 1 grupę znaczeniową.
Sztokholm to stolica Szwecji i jedna z najbardziej malowniczo położonych europejskich metropolii. Miasto rozciąga się na 14 wyspach oraz otoczone jest archipelagiem sztokholmskim składającym się z ponad 20 tysięcy wysp i wysepek. Początki Sztokholmu sięgają 1252 roku. Miasto powstało na terenie dzisiejszego Starego miasta (Gamla stan), a jego założycielem był jarl Birger Magnusson. Sztokholm jest również siedzibą szwedzkiej rodziny królewskiej. W czasach swojej świetności Szwecja była jedną z europejskich potęg, więc nie powinna nas dziwić bogata architektura budynków należących do monarchii oraz olbrzymie zbiory w muzeach (część eksponatów przywędrowała do stolicy w trakcie potopu szwedzkiego). Z drugiej jednak strony będąc w Sztokholmie ciężko jest odczuć, że jesteśmy w dużej europejskiej metropolii. Odnajdziemy tu dużo zieleni oraz harmonijną zabudowę, a w ciepłe dni niezwykle pocztówkowo wyglądają setki małych statków i łódek zacumowanych przy długim nabrzeżu. Wybierasz się do Sztokholmu? Sprawdź nasz artykuł: Gdzie spać w Sztokholmie? Najlepsze dzielnice i przykładowe hotele. Jak zwiedzać Sztokholm? Sztokholm to miasto zbudowane na wyspach. Najważniejsze z atrakcji turystycznych oraz najstarsza część miasta leżą na stosunkowo niewielkich wysepkach połączonych ze sobą mostami. Taki układ miasta zapewnia wiele okazji do przyjemnych pieszych wędrówek nad wodą. Niestety, układ ten powoduje również pewne utrudnienia. Na przykład aby dostać się z obszaru Starego Miasta na wyspę Djurgården musimy przejść spory kawałek drogi. W niektórych przypadkach, np. gdy jesteśmy w gorszej formie fizycznej lub chcemy zaoszczędzić trochę czasu, warto rozważyć korzystanie z komunikacji miejskiej. Komunikacja miejska W Sztokholmie funkcjonuje kilka środków komunikacji miejskiej - metro, autobusy, linia tramwajowa oraz statki. Dokładny opis i sposób działania komunikacji opisaliśmy w oddzielnym artykule: Komunikacja miejska w Sztokholmie - informacje praktyczne Unikalnym środkiem transportu jest historyczny tramwaj numer 7. Rozpoczyna trasę przy parku Kungsträdgården i jedzie w kierunku Djurgården mijając najważniejsze atrakcje. Więcej: Lista przystanków tramwaju numer 7 Metro w Sztokholmie, czyli najdłuższa galeria sztuki na świecie Warto przed przyjazdem wiedzieć, że sztokholmskie metro nazywane jest przez niektórych najdłuższą galerią sztuki na świecie. Wiele ze stacji wygląda jak prawdziwe dzieła sztuki. Niektórzy turyści decydują się poświęcić nawet do kilku godzin na zjechanie najciekawszych z nich. Więcej: Metro w Sztokholmie - najciekawsze stacje Metro w Sztokholmie - stacja Radhuset Karta turystyczna GoCity Stockholm (dawniej Stockholm Pass) stan na luty 2022 Jeśli podczas wizyty w Sztokholmie chcielibyśmy odwiedzić wiele popularnych i płatnych atrakcji możemy zastanowić się nad zakupem karty turystycznej GoCity Stockholm (dawniej Sztokholm Pass). Dzięki niej będziemy mogli wejść za darmo do największych atrakcji i skorzystać z oferty rejsów. Karta nie jest tania, jednak przy intensywnym zwiedzaniu się zwraca. Pamiętajmy jednak, że w okresie zimowym rejsy i niektóre inne atrakcje nie są dostępne. Kartę GoCity Stockholm można zakupić na tej stronie, a więcej o karcie dowiesz się z naszej recenzji karty GoCity Stockholm. Przed zakupem warto dokładnie przekalkulować czy zakup jest dla nas opłacalny. Kiedy najlepiej odwiedzić Sztokholm? Najlepszym okresem na odwiedzenie Sztokholmu są miesiące wakacyjne - od czerwca do sierpnia. W tym czasie otwarte są praktycznie wszystkie atrakcje i jest przyjemnie ciepło. Bez względu na miesiąc odwiedzin musimy brać pod uwagę, że może padać. W sierpniu średnio niemal połowa dni może być deszczowa. W maju i we wrześniu jest już chłodniej i mniej przewidywalnie, kończy się jednak sezon wakacyjny i urlopowy - przez co w mieście jest mniej turystów oraz urlopowiczów. Jeśli lubimy śnieg możemy rozważyć odwiedziny w styczniu lub lutym, kiedy jest najzimniej i często miasto pokryte jest białym puchem, a woda lodem. W grudniu (a dokładniej od końca listopada) na Starym Mieście odbywa się targ bożonarodzeniowy, patrząc jednak historycznie to Sztokholm niekoniecznie musi być pokryty w tym czasie białych puchem. Niezbyt dobrymi miesiącami na odwiedziny Sztokholmu są październik, listopad, marzec oraz pierwsza połowa kwietnia. Miasto raczej nie będzie pokryte malowniczym śniegiem, a do tego będzie zimno i wietrznie. Na domiar złego część atrakcji czy rejsów nie będzie już/jeszcze działała. Z drugiej strony w tym okresie ceny noclegów są niższe i muzea są mniej oblegane. Udogodnienia dla osób z ograniczoną mobilnością Sztokholm uważany jest za jedno z najbardziej przyjaznych miast dla osób z ograniczoną mobilnością. Wszystkie środki komunikacji publicznej oraz muzea dotowane z budżetu posiadają wszelkie potrzebne udogodnienia. Miasto przygotowało też specjalną stronę z wieloma przydatnymi informacji, którą znajdziecie pod tym adresem. Najtrudniejszym obszarem do poruszania się są boczne uliczki oraz restauracje położone w obrębie historycznego Starego Miasta. Zwiedzanie Sztokholmu Sztokholm jest miastem idealnie łączącym historię, bliskość natury oraz nowoczesność. Z jednej strony znajdziemy tu świetnie zachowane historyczne stare miasto, z drugiej zielone oazy oraz nowoczesne muzea i rozwiązania architektoniczne. Sztokholm: atrakcje, zabytki, ciekawe miejsca. Co warto zobaczyć? Gamla Stan (Stare Miasto) Gamla Stan to najstarsza część Sztokholmu. Nazwa Gamla Stan (czyli po prostu Stare Miasto) jest stosunkowo młoda i pojawiła się prawdopodobnie na początku XX wieku. Wcześniej teren ten nazywany był staden mellan broarna, co oznaczało miasto pomiędzy mostami lub jeszcze wcześniej själva staden, czyli po prostu miasto. Gamla Stan zajmuje cały obszar wyspy Stadsholmen. Jako część Starego Miasta oficjalnie uznaje się również znajdujące się tu tuż obok wyspy Helgeandsholmen, Riddarholmen oraz Strömsborg, jednak gdy ktoś mówi o Gamla Stan to ma na myśli właśnie wyspę Stadsholmen. Co zobaczymy na Starym mieście? Stortorget - najstarszy plac w Sztokholmie. To tu odbywa się słynny targ bożonarodzeniowy. Katedra sztokholmska (Storkyrkan) - kościół w którym odbywają się ceremonie zaślubin oraz koronacji rodziny królewskiej. W środku zachwyca majestatyczną rzeźbą św. Jerzego walczącego ze smokiem. Riddarhuset - historyczny budynek zgromadzenia arystokracji. Zachwyca bogatymi zdobieniami fasady. Więcej informacji o zabytkach, zwiedzaniu czy godzinach otwarcia oraz cenach biletów umieściliśmy w artykule: Stare Miasto (Gamla Stan) w Sztokholmie - zwiedzanie i informacje praktyczne. Spacer uliczkami Starego Miasta (Gamla Stan) w Sztokholmie Pałac Królewski W obrębie Gamla stan znajduje się także jeden z najbardziej imponujących zabytków Sztokholmu - Pałac Królewski, który jest oficjalną siedziba Króla Szwecji. Kompleks pałacowy znajduje się na wzgórzu zamkowym Slottsbacken i jest jednym z największych pałaców w całej Europie. W skład kompleksu wchodzi blisko 600 pokoi i pomieszczeń. Budynek jest stosunkowo młody, gdyż powstał dopiero w XVIII wieku i wzniesiono w stylu włoskiego baroku. Wcześniej w tym miejscu znajdował się zamek Trzy Korony (Tre Kronor), który doszczętnie spłonął w 1697 roku. Pałac zwiedzamy samodzielnie po zakupie biletu. Oprócz apartamentów królewskich możemy odwiedzić też kaplicę, skarbiec czy zbrojownię (z wieloma eksponatami związanymi z Polską - w tym wspaniałą zbroją paradną Zygmunta Augusta). Przed pałacem odbywa się oficjalna zmiana warty (chwilowo jest ona zawieszona, więcej informacji znajdziemy tutaj. Wszystkie niezbędne informacje o zwiedzaniu Pałacu Królewskiego umieściliśmy w artykule: Pałac Królewski w Sztokholmie - zwiedzanie i informacje praktyczne. Muzeum Vasa - największa atrakcja Sztokholmu Od dawien dawna najpopularniejszą atrakcją w Sztokholmie jest Muzeum Vasa, w którym przechowywany jest odrestaurowany okręt wojenny z XVII wieku. Galeon zatonął w trakcie swojego dziewiczego rejsu, niedługo po opuszczeniu portu. Jego celem była Rzeczpospolita i to właśnie na naszych rodaków szwedzka propaganda zwaliła swoje niepowodzenia konstrukcyjne. Według funkcjonującej pierwotnie wersji polscy szpiedzy mieli potajemnie wprowadzić zmiany do planów konstrukcyjnych, które doprowadziły do zatonięcia statku. Muzeum statek Vasa - Sztokholm Dziś galeon możliwy jest do zobaczenia ze wszystkich stron. Odnajdziemy go w muzeum na wyspie Djurgården (więcej: Muzeum Vasa w Sztokholmie) Wyspa Riddarholmen Wyspa Riddarholmen leży po północno-zachodniej stronie Gamla Stan. Dziś obszar ten kojarzony jest przede wszystkim z kościołem Riddarholmskyrkan, który od połowy XVII aż do XX wieku wykorzystywany był jako miejsce pochówku szwedzkich królów. Świątynia jest jednym z najstarszych budynków w mieście (jej początki datowane są na XIII wiek). Kościół na pewno będzie nie lada gratką dla każdego fana średniowiecza. Riddarholmskyrkan jest zamknięty od grudnia do kwietnia. Wejście do środka jest płatne. Na placu przy kościele znajduje się statua założyciela miasta, jarla Birgera. Będąc na miejscu warto wybrać się na przyjemne nadbrzeże nazwane imieniem szwedzkiego artysty Everta Taube (Evert Taubes Terrass), który został uwieczniony na pomniku trzymając gitarę. Rozpościera się stąd świetny widok na ratusz znajdujący się po drugiej stronie i jest to świetne miejsce na krótki wypoczynek. Wyspę w przeszłości zamieszkiwała arystokracja, stąd oryginalna i bogata zabudowa. Większość pałaców powstała w XVII wieku. Ciekawym budynkiem na wyspie jest wieża jarla Birgera (Birger Jarls torn). Niestety, nie pamięta ona czasów legendarnego założyciela miasta, gdyż powstała dopiero w 1525 roku, w trakcie panowania króla Gustawa I. Wcześniej w tym miejscu znajdowała się inna, drewniana konstrukcja. Wyspa Helgeandsholmen Kolejną z wysp wchodzących w skład Gamla Stan jest wyspa Helgeandsholmen. Znajduje się ona na północ od Pałacu Królewskiego. Dziś mieści się tu szwedzki parlament Riksdag, który zajmuje niemalże połowę powierzchni całej wyspy. Gmach parlamentu wzniesiono pomiędzy 1897 a 1905 rokiem. Parlament można zwiedzić podczas wycieczki z przewodnikiem. Wycieczki odbywają się od 26 czerwca do 18 sierpnia w dni powszednie. Zwiedzanie w języku angielskim rozpoczyna się o 12:00, 13:00, 14:00 oraz 15:00. W pozostałe miesiące wycieczki odbywają się w sobotę i niedzielę o 13:30. [aktualizacja 2017] Riksdag - Parlament w Sztokholmie Zwiedzanie jest darmowe. Niestety, dostępnych jest jedynie 28 miejsc. Warto przyjść wcześniej i ustawić się w kolejce. Wycieczka startuje spod wejścia dla gości Riksgatan 3. Nie jest możliwe wejście z wycieczką w języku szwedzkim. Pozostałą część wyspy zajmuje mały park znajdujący się naprzeciwko parlamentu (Riksplan) oraz drugi park znajdujący się na niższym poziomie (Strömparterren). Drugi z nich jest przyjemnym miejscem na odpoczynek i dobrym punktem obserwacyjnym. Na wyspie znajduje się jeszcze jedna atrakcja - Muzeum Średniowiecznego Sztokholmu (Stockholms medeltidsmuseum). Muzeum znajduje się w podziemiach, w miejscu wykopalisk archeologicznych, z tego powodu wiele osób nie zdaje sobie sprawy z istnienia tej placówki. W środku przygotowano kilka wystaw pokazujących życie zarówno zwykłych jak i bardziej znanych mieszkańców zaczynając od czasów założenia miasta. Interesującą atrakcją dla fanów historii jest długi na 55 metrów fragment oryginalnego muru miejskiego znajdujący się w środku. W środku zobaczymy również fragment statku wojennego Riddarholmsskeppet z początku XVI wieku, wystawę przedstawiającą średniowieczny rynek i kościół oraz poznamy historię jarla Birgera. Muzeum może bardzo przypaść do gustu młodszym odwiedzającym. Wejście do muzeum jest darmowe. Ratusz miejski - mało znany skarb Sztokholmu Sztokholmski ratusz miejski oddalony jest kawałek od historycznej części miasta - znajdziemy go na rogu wyspy Kungsholmen. Pomimo swojego wyglądu konstrukcja jest stosunkowo młoda. Ratusz powstał w w latach 1911-1923. Data zakończenia prac jest symboliczna - budynek został oddany do użytku 23 czerwca 1923 roku, w 400 rocznicę przybycia Gustawa Wazy do Sztokholmu. Nawet jeśli nie planujemy wejść do środka to warto podejść i zobaczyć sam budynek oraz ogólnodostępny wewnętrzny dziedziniec. Z nabrzeża przed ratuszem rozpościera się widok na zarysy starego miasta. Ratusz możliwy jest do zwiedzenia w trakcie wycieczki z przewodnikiem. W trakcie zwiedzania odwiedzimy najważniejsze sale, w tym Salę Niebieską (Blå hallen) - miejsce, gdzie odbywają się uroczyste bankiety po zakończeniu ceremonii wręczenia nagród Nobla. Złotą Halę (Gyllene Salen) - imponująca sala wypełniona złotymi mozaikami opisującymi historię Szwecji. Mozaiki zostały stworzone z ponad 18 milionów elementów. Salę zgromadzeń (Rådsalen) - sala w której pracują radni. Zachwyca w niej sufit wzorowany na namiocie wikingów. Widok na Ratusz w Sztokholmie Wycieczki odbywają się co 30 minut od 9:00 do 15:30. Od 7 czerwca do 27 sierpnia jedna dodatkowa wycieczka startuje o 16:00. Bilety możemy zakupić w kasach na miejscu. Niestety, cena wycieczki jest wysoka - dla osób dorosłych to koszt aż 110 SEK (90 SEK od listopada do marca). [aktualizacja 2017] Nad ratuszem góruje wysoka na 106 metrów wieża. Co ciekawe, można na nią wejść - od maja do września codziennie od 9:10 do 15:50 w odstępach 40 minutowych odbywają się grupowe wejścia na górę. [aktualizacja 2017] Naprzeciwko ratusza znajdziemy przyjemne nabrzeże z widokiem na Gamla Stan oraz kawałek ogrodu Stadshusparken. We wschodniopołudniowym rogu budynku, od strony zewnętrznej, możemy zobaczyć symboliczny grób słynnego jarla Birgera Magnussona, legendarnego założyciela miasta. Wyspa Djurgården: wesołe miasteczko, najstarszy skansen świata oraz Muzeum Vasa Wśród mieszkańców Sztokholmu na pewno jednym z ulubionych miejsc do wypoczynku jest wyspa Djurgården. W przeszłości znajdowały się tu królewskie tereny łowieckie, a dziś wyspa jest zagłębiem muzeów oraz placówek kulturalnych. Zwłaszcza trzy z atrakcji są szczególnie warte uwagi. Są to: Muzeum Vasa - wspomniane już wcześniej muzeum w środku którego zobaczymy oryginalny okręt wojenny z XVII wieku. Jest to najpopularniejsze muzeum w Sztokholmie. Więcej: Muzeum Vasa w Sztokholmie. Skansen - najstarsze otwarte muzeum na świecie. Znajdziemy tu ponad 150 historycznych budynków oraz zobaczymy zwierzęta występujące w Skandynawii. Gröna Lund - wesołe miasteczko z mrożącymi krew w żyłach atrakcjami. oraz wiele, wiele więcej. Więcej informacji o muzeach oraz ciekawych miejscach znajdziecie w artykule: Djurgården - muzea, atrakcje oraz informacje praktyczne. Na wyspę dojdziemy pieszo, dojedziemy historycznym tramwajem numer 7 lub przepłyniemy statkiem z przystani w Slussen. Norrmalm: współczesne centrum Sztokholmu Na północ od Starego Miasta znajduje się dzielnica Norrmalm, która dziś uważana jest za centrum miasta. To właśnie tu znajdziemy główny dworzec kolejowy (Stockholms Centralstation), główny dworzec autobusowy oraz centra i ulice handlowe. Od 1602 do 1635 roku Norrmalm przez chwilę było niezależnym miastem z własnymi władzami, jednak po 33 latach zostało z powrotem włączone do Sztokholmu. W dzielnicy Norrmalm znajduje się kilka ciekawych atrakcji oraz miejsc, Królewska Opera (Kungliga Operan), Muzeum Antyczne Morza Śródziemnego - Medelhavsmuseet (adres: Fredsgatan 2) - w muzeum zobaczymy kolekcję mumii egipskich i kolekcję antyków ze starożytnej Grecji oraz Rzymu. Muzeum szczyci się posiadaniem największej kolekcji artefaktów z Cypru (oczywiście poza tym krajem). Wejście do muzeum jest darmowe. Kungsträdgården - przyjemny park w kształcie prostokąta. Znajdziemy tu kawiarnie, małe oczko wodne (w zimę zamieniane na lodowisko), fontannę autorstwa Johana Petera Molina z drugiej połowy XIX wieku oraz różne inne rzeźby i dzieła. Przy parku znajduje się stacja metra Kungsträdgården, w środku której znajdziemy wystawę sztuki. Plac Sergels torg - centralny plac w Sztokholmie. Na środku stoi olbrzymia instalacja stworzona ze szkła oraz stali. Plac nazwany został imieniem XVIII wiecznego rzeźbiarza Johana Tobiasa Sergela. Królewska Opera Już poza wyspą Helgeandsholmen, na lądowej części Sztokholmu, znajduje się inny z zabytków ufundowanych przez monarchów: Królewska Opera (Kungliga Operan). Wystarczy przejść historycznym mostem Norrbro na plac Gustawa Adolfa i już jesteśmy na miejscu. Na środku placu stoi statua króla Gustawa II Adolfa na koniu autorstwa francuskiego rzeźbiarza Pierre’a l’Archevêque’a z 1796 roku. Jeśli poszlibyśmy z placu na zachód ulicą Strömgatan z dużym prawdopodobieństwem ujrzelibyśmy mieszkańców… łowiących ryby. Twórcą sztokholmskiej opery był król Gustaw III, który zasłynął jako władca w pełni oddany kulturze. Niestety dla niego, nie wszyscy poddani doceniali jego zainteresowania oraz sposób rządzenia krajem. Podczas balu maskowego zorganizowanego 16 marca 1792 roku przeprowadzono zamach na władcę. Gustaw III przeżył atak, lecz odniesione rany były zbyt poważne - i ostatecznie król zmarł 29 marca. O sytuacji tej opowiada (ze zmienionymi bohaterami) słynna opera Bal maskowy autorstwa Giuseppe Verdiego. Dzisiejszy budynek opery to jednak inna konstrukcja niż w czasach Gustawa III. W 1892 roku po niemal całym wieku działalności opery zdecydowano się zastąpić starą siedzibę nowszą i bezpieczniejszą konstrukcją. Nowy gmach jest w stanie pomieścić nawet 1200 widzów. Dziś możemy wybrać się na jedno z przedstawień lub zwiedzić budynek opery podczas wycieczki z przewodnikiem. Wycieczka odbywa się w języku angielskim. Wycieczki odbywają się w większość sobót o godzinie 13:00. Liczba miejsc jest ograniczona. [aktualizacja 2017] Przyjemnym miejscem na krótki odpoczynek jest kawiarnia znajdująca się w budynku opery. Ceny są niestety wysokie podobnie jak w całym mieście, rekompensują to jednak widoki z tarasu widokowego (ogrzewanego w zimniejsze dni). Skogskyrkogården: leśny cmentarz wpisany na listę UNESCO W wielu historycznych miastach Europy odnajdziemy monumentalne cmentarze, które zachwycają piękną architekturą i wieloma pomnikami przypominającymi bardziej galerię sztuki niż cmentarz. W Sztokholmie najbardziej znana z nekropolii jest tego całkowitym przeciwieństwem. Leśny cmentarz Skogskyrkogården swoją surową architekturą nawiązuje do nordyckiego klasycyzmu oraz modernizmu. Stworzony został w latach 1915 - 1940. Nie znajdziemy tu nic monumentalnego. Mimo to miejsce to jest intrygujące. Ścieżki prowadzące wzdłuż drzew, wzgórze medytacji czy całość oddalona od jakiegokolwiek zgiełku miasta. Cmentarz Skogskyrkogården uważany jest za jedno z najważniejszych dzieł skandynawskiego modernizmu, a w 1994 roku wpisano go nawet na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Na cmentarzu pochowana została aktorka Greta Garbo. Armémuseum (Muzeum Armii) z polskimi artefaktami Do najciekawszych placówek z perspektywy polskiego turysty jest Muzeum Armii - Armémuseum (adres: Riddargatan 13). Muzeum zostało stworzone w byłych zabudowaniach wojskowych, gdzie przez kilkaset lat znajdował się tu magazyn artylerii. W środku znajdziemy wystawy poświęcone historii wojskowości w Szwecji od XV wieku do dziś. W wielu pomieszczeniach zobaczymy broń, wystawy poświęcone ludności cywilnej w czasie pokoju i wojny czy mundury z różnych epok. W muzeum w specjalnych pomieszczeniach wystawiono zdobycze wojenne. Znajdziemy tu wiele eksponatów wywiezionych z Polski, ale też z Rosji czy Danii. Można bez większej przesady stwierdzić, że sale poświęcone wojnom z Polską posiadają bogatszą kolekcję niż niektóre muzea w Polsce zajmujące się średniowieczem. Na wystawie zobaczymy olbrzymi namiot turecki zdobyty przez Jana III Sobieskiego pod Wiedniem chorągwie i sztandary królewskie klucze do miasta Torunia działa i armaty Chorągiew króla Zygmunta III Wazy - Muzeum Armii w Sztokholmie Interesującą częścią muzeum jest wystawa poświęcona Raoulowi Wallenbergowi. Ten szwedzki dyplomata w trakcie II Wojny Światowej przebywał w Budapeszcie, gdzie pomógł dziesiątkom tysięcy Żydów. Jego imieniem nazwano park pamięci na terenie budapesztańskiej synagogi. Wstęp do muzeum jest darmowy. [aktualizacja 2017] Muzea w Sztokholmie Sztokholm można bez przesady określić miastem kultury. Liczba oraz różnorodność różnych placówek jest imponująca. Każdy odwiedzający powinien znaleźć w stolicy Szwecji coś dla siebie. Inne muzea Sztokholmu Przykłady innych muzeów i placówek kulturalnych: Fotografiska - muzeum, a raczej wystawa współczesnej fotografii. Fotografiska mieści się w nowym budynku zbudowanym nad wodą. W środku znajdziemy kawiarnię z dobrym widokiem na wesołe miasteczko Tivoli Gröna Lund. Wystawy są tymczasowe, jeśli planujemy odwiedzić muzeum warto sprawdzić czy konkretna wystawa nas zainteresuje. Muzeum wchodzi w skład karty Stockholm Pass i jest otwarte dłużej niż inne placówki. [stan na sierpień 2021] Szwedzkie Muzeum Historyczne - Historiska museet (adres: Narvavägen 13-17) - muzeum poświęcone historii Szwecji zaczynając od czasów antycznych. W środku zobaczymy wiele wystaw oraz eksponatów związanych ze znaleziskami archeologicznymi, takimi jak kamienie runiczne, biżuteria czy fragmenty zbroi i broni wikingów. Znajdziemy tu jedną z największych kolekcji poświęconych wikingom na świecie. Muzeum jest przyjazne dla młodszych odwiedzających. Wejście jest darmowe. Muzeum Etnografii - Etnografiska museet (adres: Djurgårdsbrunnsvägen 34) - muzeum etnograficzne posiadające kolekcję ponad 200 tysięcy eksponatów z całego świata, w tym z Chin, Australii czy różnych regionów Afryki. Wejście jest darmowe. Muzeum Morskie - Sjöhistoriska (adres: Djurgårdsbrunnsvägen 24) - patrząc na położenie Szwecji na mapie Europy nie powinno nas dziwić, że jednym z większych muzeów jest placówka poświęcona morzu oraz wodzie. W środku czeka na nas imponująca kolekcja globusów, map, modeli statków czy samych statków. Muzeum zajmuje się konserwacją historycznych jednostek. W środku zobaczymy 10-metrową gondolę, która Gustaw III rozkazał zbudować po swojej wizycie w Wenecji. Wejście do muzeum jest darmowe. Muzeum Sztuki Nowoczesnej - Moderna Museum (adres: Exercisplan 4) - muzeum sztuki zlokalizowane na wyspie Skeppsholmen znajdującej się pomiędzy Gamla Stan oraz Djurgården. W środku oprócz szwedzkich artystów zobaczymy kilka prac międzynarodowych sław, takich jak Salvador Dalí czy Pablo Picasso. Kilka prac Picassa zostało skradzionych podczas zuchwałego skoku w 1993 roku. Złodzieje po prostu zjechali do środka na linie z dachu. Na wyspie znajduje się także park rzeźb i instalacji. Wejście na wystawy stałe jest darmowe. Muzeum Antyków z Dalekiego Wschodu - Östasiatiska museet (adres: Tyghusplan) - ta oryginalna placówka założona została w 1926 roku przez szwedzki parlament. Na miejscu znajdziemy artefakty znalezione podczas wykopalisk archeologiczne związane z kulturą Dalekiego Wschodu, w tym z Chin, Indii czy Japonii. Jedną z ciekawszych wystaw jest ta poświęcona historii Chin. Wejście do muzeum jest darmowe. Rejsy wycieczkowe [stan na sierpień 2021] Ciekawym sposobem na zwiedzenie Sztokholmu jest krótki rejs wycieczkowy. Rejsy takie obsługuje firma Stromma. Popularną wycieczką jest rejs po kanałach królewskich Royal Canal Tour, w trakcie którego przepłyniemy dookoła wyspy Djurgården. Statek startuje z przystani Strömkajen. Bilety możemy zakupić na miejscu lub zarezerwować na stronie internetowej. Rejs trwa około 50 minut i kosztuje 250 SEK (około 112,00 zł). Cena nie jest niska, lecz jeśli jednak zakupimy kartę GoCIty Stockholm będziemy mogli skorzystać z oferty za darmo. Rejsy odbywają się jedynie w sezonie letnim, od początku kwietnia do połowy grudnia. Więcej informacji: Oficjalna strona Royal Canal Tour Innymi wycieczkami organizowanymi przez firmę Stromma są: Rejs Pod mostami Sztokholmu - dłuższa wycieczka (2 i pół godziny). Jej trasa przebiega pod 14 sztokholmskimi mostami. Koszt 260 SEK (około 124,80 zł). Rejsy odbywają się od połowy kwietnia do początku listopada. Wycieczka historycznymi kanałami (dostępna od 2018 roku) - rejs trwa 50 minut. Zaczyna się od przystani znajdującej się przy ratuszu miejskim. W trakcie rejsu opływamy wyspę Kungsholmen. Inne ciekawe miejsca i atrakcje w Sztokholmie W Sztokholmie bez problemu znajdziemy więcej miejsc, które warto odwiedzić lub zobaczyć. W tej sekcji przedstawiliśmy niektóre z nich: Muzeum Hallwyl - Hallwylska museet (adres: Hamngatan 4) - nazwa "muzeum" nie do końca oddaje specyfikę tego miejsca. Jest to historyczny pałac (Hallwylska palatset) zbudowany w latach 1893-1898. Mieszkali w nim hrabia i hrabina von Hallwyl. Dom jest idealnym przykładem rezydencji bogatej arystokracji. W środku zobaczymy idealnie zachowane pokoje mieszkalne, łazienkę, pokój do odpoczynku ze stołem do gry w bilard czy palarnię. Przy okazji hrabina Anna Fridrica Wilhelmina była kolekcjonerką sztuki, dzięki czemu w domu zobaczymy setki artystycznych przedmiotów. Wejście jest darmowe. Królewskie stajnie - Kungliga Hovstallet (adres: Väpnargatan 1) - niemal w samym sercu Sztokholmu swoją siedzibę mają królewskie stajnie. Dziś w służbie jest tu około 20 zwierząt. Oprócz koni w królewskich stajniach przechowywane są historyczne powozy oraz auta należące do rodziny królewskiej. Istnieje możliwość zwiedzenia królewskich stajni podczas 45-minutowej wycieczki z przewodnikiem w języku angielskim. Koszt 100 SEK (około 48,00 zł). W miesiące letnie zwiedzanie dostępne jest od poniedziałku do piątku lub od poniedziałku do niedzieli. W miesiące zimowe wycieczka w języku angielskim odbywa się tylko w sobotę. Więcej informacji o godzinach na oficjalnej stronie. [aktualizacja 2017] Strandvägen - promenada prowadząca od placu Nybroplan aż do mostu prowadzącego na wyspę Djurgården. Po drodze miniemy dziesiątki pięknych budynków oraz zacumowanych łódek. Dramaten (adres: Nybroplan) - XIX wieczny teatr dramatyczny. Warto podejść i zobaczyć fantastyczną fasadę budynku. Teatr jest możliwy do zwiedzenia w trakcie wycieczki z przewodnikiem, trzeba jednak napisać pod adres publikservice@ z prośbą o informacje o dostępnych datach. Gondolen (adres: Stadsgården 6) - punkt widokowy z restauracją znajdujący się na dachu jednego z budynków przy stacji Slussen. Nie musimy wchodzić do restauracji, żeby dostać się na punkt obserwacyjny. Do punktu z pobliskiego wzgórza przejdziemy wysoko zawieszonym mostkiem. Grand Hôtel (adres: Södra Blasieholmshamnen 8) - historyczny hotel zwrócony fasadą w stronę nabrzeża. Zbudowany został w 1872 roku i dziś zatrzymują się tu laureaci nagrody Nobla. Na dachu hotelu powiewają flagi reprezentujące narodowość gości. Cornelisparken - malutki park z kilkoma rzeźbami znajdujący się na jednym ze wzgórz. Rozpościera się stąd ciekawy widok na wyspę Djurgården. Wieża telewizyjna - Kaknästornet (adres: Mörka Kroken 28-30) - wieża, z której nadają szwedzka telewizja publiczna oraz radio. Istnieje możliwość wjechania na górę na punkt widokowy oraz do restauracji. Widoki nie są jednak imponujące, a szyby potrafią być bardzo brudne. Istnieje też możliwość spojrzenia przez kraty na zewnątrz. Wieża znajduje się kawałek poza centrum. Dojazd możliwy jest autobusem. Sky View - oryginalny punkt widokowy, czyli kula wjeżdżająca na dach hali Ericsson Globe. Z góry nie doświadczymy widoków na historyczną część Sztokholmu, pomimo to wjazd jest ciekawym doświadczeniem. Więcej: Relacja z wizyty na punkcie widokowym SkyView w Sztokholmie. Królewski Teatr Dramatyczny w Sztokholmie - Dramaten Zielony Sztokholm Wyspa Djurgården to nie jedyne tereny zielone, które warto odwiedzić będąc w Sztokholmie. W stolicy Szwecji znajdziemy kilka ciekawych parków w których możemy spędzić czas w słoneczny dzień lub podziwiać zimową aurę. Oto niektóre z nich: Hagaparken - park Haga. Zlokalizowany jest na obrzeżach, w dzielnicy Solna. W przeszłości był parkiem królewskim. W parku znajduje się pałac Haga, świątynia Echo oraz słynny niebieski drewniany namiot w przeszłości służący jako stajnia, a dziś jako muzeum. Od 1922 roku na terenie parku znajduje się również nekropolia szwedzkiej monarchii. Na terenie parku znajduje się też motylarnia (Fjärilshuset) wraz z akwarium z rekinami. Nobelparken - mały park znajdujący się naprzeciwko wyspy Djurgården. Niedaleko parku znajdziemy budynki ambasad. Widać stąd nabrzeże wyspy Djurgården. Observatorielunden - mały park na wzgórzu w obrębie dzielnicy Norrmalm. U góry znajdziemy budynek sztokholmskiego obserwatorium. Ze szczytu rozpościera się ciekawy widok na miasto. Możemy usiąść na jednej z ławek na tarasie i odpocząć obserwując zabudowę nowego miasta. Rålambshovsparken - park popularny wśród mieszkańców. Znajduje się na wyspie Kungsholmen, na tej samej co ratusz miejski. Z jednej strony granica parku styka się z wodą. Jest to idealne miejsce na odpoczynek w ciepły dzień. Park znajduje się tuż obok mostu Västerbron. Långholmen - mostem Västerbron możemy przejść pieszo na wyspę Långholmen, gdzie w przeszłości znajdowało się więzienie. Dzisiaj w starym więzieniu stworzono hostel oraz muzeum. Na terenie wyspy znajdziemy mały park oraz przyjemne tereny do spacerów nad wodą. Archipelag sztokholmski Odwiedzając Sztokholm, szczególnie w miesiące letnie, warto rozważyć wybranie się na jedną z wysp archipelagu sztokholmskiego. Na części z nich znajdziemy posiadłości królewskie i historyczne szwedzkie miasteczka. Jeśli zależy nam na ucieczce od miejskiego zgiełku również nie będziemy mieć problemu ze znalezieniem odpowiedniego miejsca. Niektóre z wysp wartych odwiedzenia: Wyspa Lovön oraz Pałac Drottningholm - największą atrakcją wyspy Lovön jest Pałac Drottningholm, czyli oficjalna rezydencja szwedzkiej rodziny królewskiej. Pałac jest udostępniony do zwiedzania. Będąc na miejscu warto poszukać obrazów przedstawiających oblężenie Warszawy przez wojska szwedzkie. Oprócz pałacu zwiedzić możemy również pałacowe ogrody, historyczny drewniany teatr z oryginalnym sprzętem z czasów Gustawa III oraz kompleks chińskich pawilonów. Pałac wpisany został na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Rejsy do przystani przy samym pałacu oferuje firma Strömma. Więcej informacji: Rejsy do Pałacu Drottningholm. Wyspa Björkö oraz historyczna Birka - wyspa słynie z najstarszego szwedzkiego miasta o nazwie Birka. Miasto założone zostało w VIII wieku i w trakcie panowania wikingów było jednym z ich kluczowych portów. Miasto wpisane zostało na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Całodniowe rejsy do Birki oferuje firma Strömma. Więcej: Rejsy do Birki. Wyspa Vaxö oraz forteca Vaxholm - wyspa słynie z przyjemnej drewnianej zabudowy oraz z twierdzy Vaxholm z pierwszej połowy XIX wieku. Dziś w murach twierdzy znajduje się muzeum. Na wyspę dopłyniemy z firmą Waxholmsbolaget. Pałac Drottningholm - okolice Sztokholmu Jeśli planujemy podróżować po mniej turystycznych wyspach archipelagu sztokholmskiego powinniśmy zainteresować się firmą Waxholmsbolaget. Oferuje ona rejsy do wielu wysp oraz bilety pojedyncze i czasowe (5 i 30 dniowe). [aktualizacja 2017] Więcej informacji: Komunikacja w Sztokholmie - Rejsy Jak oszczędzić pieniądze odwiedzając Sztokholm? Jeśli nocujemy w centrum, to do większości interesujących i turystycznych miejsc można dojść na piechotę. Jeśli jednak mieszkamy poza centrum warto rozważyć zakup biletów czasowych. Przygotowując się do wyjazdu do Szwecji i Sztokholmu warto zapoznać się również z przykładowymi cenami w kraju i w stolicy. Niestety, usługi czy restauracje należą do bardzo drogich. Więcej: Ceny w Szwecji i Sztokholmie Darmowe wycieczki z przewodnikiem po Sztokholmie stan na luty 2022 Sztokholm jest miastem drogim, co do tego nikt nie powinien mieć wątpliwości. Na szczęście nie wszystkie atrakcje spustoszą nasz portfel. Organizacja Free Tour Stockholm od 2010 roku organizuje darmowe wycieczki po historycznej części miasta. Codziennie dostępnych jest kilka wycieczek w języku angielskim trwających od 90 do 120 minut. Pamiętajmy, że wolontariusze poświęcają nam swój czas i powinnismy wesprzeć ich napiwkiem tak dużym na jaki jesteśmy sobie w stanie pozwolić. Aby wziąć udział musimy wcześniej zarezerwować sobie miejsce. Możemy zrobić to na oficjalnej stronie Free Tour Stockholm Darmowe muzea i atrakcje w Sztokholmie [aktualizacja 2017] Biletowane atrakcje w Sztokholmie są z perspektywy polskiego turysty drogie lub bardzo drogie. Na szczęście istnieje dużo placówek, które odwiedzimy za darmo. I są to muzea najwyższej klasy! Niektóre z darmowych muzeów: Muzeum Armii (Armémuseum) Królewska Zbrojownia (Livrustkammaren) Szwedzkie Muzeum Historyczne (Historiska museet) Muzeum Nowoczesne (Moderna Museet) Narodowe Muzeum Morskie (Sjöhistoriska) Muzeum Etnografii (Etnografiska Museet) Narodowe Muzeum Dekoracji (Nationalmuseum) Muzeum Średniowiecza (Stockholms medeltidsmuseum) Muzeum Antyków z Dalekiego Wschódu (Östasiatiska museet) Muzeum w domu Hallwyla (Hallwylska museet) Bezpieczeństwo Sztokholm uważany jest za miasto bezpieczne, szczególnie w części historycznej oraz turystycznej. Oczywiście, jak w każdym mieście turystycznym również i tu musimy uważać na kieszonkowców oraz ciemne uliczki poza gwarnymi ulicami po zmroku. Warto również omijać wieczorem okolicę dworca głównego, ta sugestia dotyczy jednak każdego większego miasta w Europie. W 2017 roku w stolicy Szwecji miał miejsce zamach terrorystyczny. Niestety, pomimo swojego otwartego nastawienia Szwedzi narażeni są na nowe ataki. Na co uważać podczas odwiedzin Sztokholmu? Okres zimowy Jeśli nie przepadamy za białą aurą lub targami bożonarodzeniowymi przyjazd do Sztokholmu w okresie zimowym nie zawsze jest dobrym pomysłem. W zimę zamknięte są chociażby Muzeum Antyków przy Pałacu Królewskim czy kościół Riddarholmskyrkan. Nie działają również rejsy wycieczkowe. Warto przed przyjazdem sprawdzić czy interesujące nas atrakcje będą dostępne. Poniedziałki Podobnie jak w wielu innych państwach w Europie wiele muzeów jest zamkniętych w poniedziałki. Warto sprawdzić to przed przyjazdem. Systembolaget Jeśli chcielibyśmy zakupić w sklepie alkohol o zawartości alkoholu większej niż 3,5%, np. szwedzką wódkę Absolut, możemy doznać małego szoku. Jedynym legalnym miejscem mogącym sprzedawać wyroby alkoholowe są specjalne sklepy kontrolowane przez rząd o nazwie Systembolaget. Sprzedaż w pozostałych sklepach jest zabroniona. Aby zakupić alkohol w sklepie Systembolaget musimy mieć skończone 19 lat. Alkohol jest normalnie dostępny w barach oraz restauracjach od 18 roku życia. Ceny np. piwa są jednak bardzo wysokie. Metro oraz dworce rano i po zmroku Metro wcześnie rano (szczególnie w dni weekendowe) oraz okolica dworców po zmroku mogą nie być zbyt przyjemnym miejscem. Warto zachować w takim wypadku wszelkie środki ostrożności.
Charakterystyka systemów kształcenia dziecka ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w Szwecji, Federalnej Republice Niemiec, Grecji i we Włoszech
W latach 1655-1660 znaczna część Polski znajdywała się pod szwedzką okupacją. Jej ziemie zamierzano wykorzystać między innymi w celu gospodarczego wspierania machiny wojennej Karola Gustawa. Ale nie tylko. Pomagały także… w modernizacji samej Szwecji. Za morze wywożono bowiem mnóstwo zrabowanych przedmiotów. W książce „Uratowane z Potopu„ opowiadają o tym Marcin Jamkowski oraz Hubert Kowalski: Całe flotylle mijały kamienne rafy koło Cytadeli i mknęły dalej. Konwoje płynęły przez Toruń i Malbork, by dotrzeć do Elbląga. A jeśli pogoda pozwalała, to i dalej – do Piławy. Tam szwedzkie zdobycze były przeładowywane na pełnomorskie żaglowce. Pod pokłady trafiały dzieła sztuki, broń, stroje i przedmioty codziennego użytku. Księgi były wcześniej pakowane do beczek, które rzemieślnicy uszczelniali smołą. Na nich szczególnie zależało Szwedom. Wszystkie te skradzione dobra przyczyniły się do rozwoju kultury i życia intelektualnego za morzem. A sama Rzeczpospolita w wyniku Potopu zaczęła staczać się coraz bardziej ku zagładzie. publiczna W trakcie Potopu Szwedzi wywozili z Polski dosłownie wszystko. Teraz część ze zrabowanych przedmiotów zdobi muzealne wystawy. Na ilustracji obraz Józefa Brandta „Pochód Szwedów do Kiejdan”. „Polonicasamlingen”z zamku Skokloster Polskie „ślady” do dziś można spotkać w wielu miejscach w Szwecji. Na wyjątkowo niezwykłe natrafili w czasie zwiedzania zamku Skokloster Marcin Jamkowski i Hubert Kowalski. Całą historię opisali w książce „Uratowane z Potopu”. Po tym przepięknym zabytku oprowadzał ich dyrektor mieszczącego się tam muzeum. Nagle ich wzrok przykuła podłoga w jednej z sal: Marcin patrzy pod nogi i staje jak wryty. Z trudem łapie oddech. Klęka. Gładzi ręką lśniący kawałek czarnego kamienia i mierzy go palcami. Zagląda do sąsiedniego pomieszczenia – tam na podłodze są już tylko zwykłe drewniane deski. Wszyscy wpatrują się w niego zdziwieni, najbardziej dyrektor Bengt Kylsberg. – Dlaczego w sąsiedniej sali jest inna podłoga? – pyta go Marcin. – Inna? – Tu marmury, a tam deski. Zabrakło kamienia? – A wie pan co, jeszcze nikt nigdy nie zadał takiego pytania. Chyba nie znamy odpowiedzi. Pan wie? – na twarzy Bengta Kylsberga rysuje się zaciekawienie. – Wiem! – To dlaczego? – Bo ja go mam! Nic dziwnego, że dyrektor przyjął to oświadczenie polskiego badacza z niedowierzaniem. Jednak jego goście rzeczywiście byli w posiadaniu kamienia, z którego zbudowano posadzkę w szwedzkim zamku! Jak to możliwe? Wydobyli go… z dna Wisły w samym centrum Warszawy. Kawałki podłogi tkwiły w rzece od czasów Potopu. Trafiły tam, gdy Szwedom, którzy zrabowali marmur w jakimś zamku, pałacu lub kościele, zatonęła część łupów. Reszta bezpiecznie przepłynęła Bałtyk i została wykorzystana do upiększenia rezydencji jednego ze skandynawskich magnatów. publuczna W szwedzkich muzeach można znaleźć wiele cennych polskich zabytków. Na ilustracji fragment chorągwi trębaczy i doboszów pałacowych Zygmunta III Wazy. Ale to nie jedyny skarb, który skrywa zamek Skokloster. Jest on znany nie tyle z podłogi, co ze słynnych zbiorów poloników (Polonicasamlingen). Obejmują one ponad dwieście pozycji. Czego tam nie ma! W zamkowej bibliotece można znaleźć pisma polityczne, znaczną ilość tekstów teologicznych, relacje z wojen prowadzonych przez Rzeczpospolitą oraz wiersze sławiące polskich królów. Ich autorami są między innymi Jan Kochanowski, Piotr Skarga, Andrzej Frycz Modrzewski i Samuel Twardowski. Zobacz również:Dlaczego husaria nie obroniła nas przed szwedzkim potopem?Zniszczymy twoje dzieciństwo. Pora sprawdzić ile prawdy jest w „Potopie” SienkiewiczaPodobno Polacy nie potrafią wykorzystywać swoich zwycięstw? Udowodnimy ci, że to kłamstwo Zbroja Zygmunta Augusta i inne militaria (Livrustkammaren) Najstarsze szwedzkie muzeum nosi nazwę Livrustkammaren, czyli „Królewska zbrojownia”. Jego zbiory zostały udostępnione zwiedzającym w 1693 roku. Znajdują się w Pałacu Królewskim w Sztokholmie. Zgromadzono tam militaria, dzieła sztuki i przedmioty codziennego użytku, należące do rodziny królewskiej od pięciu wieków. BY-SA W Livrustkammaren można zobaczyć między innymi paradne zbroje Zygmunta Augusta (po lewej) oraz Władysława IV Wazy (dziecięcą). Główne punkty programu zwiedzania zapewniły placówce eksponaty pochodzące z Polski. Największe wrażenie na zwiedzających robi zapierająca dech w piersiach przepiękna zbroja paradna Zygmunta Augusta. Została ona wykonana przez Kunza Lechnera, jednego z mistrzów norymberskich, na specjalne zamówienie polskiego króla. Ten skarb nie został jednak zrabowany w czasie Potopu. Był darem Anny Jagiellonki dla króla szwedzkiego Jana III Wazy, gdy wzajemne relacje obu państw były jeszcze przyjazne. W Livrustkammaren możemy podziwiać również inne zabytki pochodzące znad Wisły. Najciekawsze są przedmioty osobiste związane z polskimi monarchami, takie jak róg myśliwski Zygmunta III, wykonany podobno z rogu jednego z ostatnich turów żyjących w puszczach Mazowsza. Znajdują się tam też tarcze należące do Zygmunta Augusta, a także hełmy, zbroje i kolczugi używane przez Władysława IV i wiele innych. Rarytasem stałej wystawy jest hełm cara Iwana Groźnego, używany podczas jego koronacji. Jak trafił do Szwecji? Najpierw został zabrany przez Polaków w 1612 roku z Kremla, a później – już z Warszawy – zabrali go Skandynawowie. Sztandary, namiot turecki, dzieła Kopernika… Trzeba zauważyć, że o ile na przykład wspomniana zbroja Zygmunta Augusta była dobrowolnie przekazanym prezentem, o tyle większość zabytków trafiło do szwedzkich muzeów jako łupy wojenne. Na przykład zachwycająca ekspozycja Muzeum Armii w Sztokholmie, prezentująca zbiory z okresu nowożytnego, może wśród polskich zwiedzających budzić niepokój. Jej obejrzenie uświadamia bowiem, jak wielką katastrofą dla naszego kraju był Potop. ande/CC BY-SA Hełm cara Iwana Groźnego najpierw z Kremla zabrali Polacy, a kilkadziesiąt lat później padł łupem Szwedów, którzy wywieźli go znad Wisły. Wielu turystów zwraca uwagę zwłaszcza na widoczne na wystawie chorągwie. Są tu zarówno sztandary polskich miast: Lwowa, Torunia i Elbląga, jak i poszczególnych oddziałów wojskowych, a nawet… samego króla Jana Kazimierza! Zainteresowanie budzą również inne militaria: armaty, muszkiety, szable, nic jednak nie przebija tureckiego namiotu, zdobytego przez Jana III Sobieskiego pod Wiedniem w 1683 roku. Wpadł on w ręce Szwedów pod Kliszowem w 1702 roku. We szwedzkich bibliotekach i muzeach można odnaleźć także bezcenne polskie archiwalia. To tam przechowywany jest choćby Statut Łaskiego, czyli zbiór wszystkich praw Królestwa Polskiego, oraz najdawniejszy tekst Bogurodzicy i innych pieśni religijnych. W zbiorach naszych północnych sąsiadów odkryto niedawno na nowo kolędę „Jezus Bóg i człowiek w stajence betlejemskiej narodzony”. Może po ponad trzystu latach zostanie ona znowu zaśpiewana? publiczna Chorągiew króla Jana II Kazimierza Wazy, którą można zobaczyć w Armémuseum. W Szwecji można także zobaczyć dzieła z kolekcji Mikołaja Kopernika, w tym jego własne – „O obrotach sfer niebieskich”. Część z tych zbiorów zawiera osobiste dopiski słynnego astronoma. W jednej z książek znaleziono nawet dwa włosy uczonego. Wykonana dzięki nim analiza DNA pomogła później naukowcom ustalić miejsce jego pochówku. A jednak coś udało się odzyskać – rolka sztokholmska (Zamek Królewski w Warszawie) Jak to możliwe, że zrabowane dobra nie wróciły do Polski po zakończeniu wojny? Już w podpisanym w Oliwie traktacie pokojowym Polska zastrzegła sobie przecież do nich prawo. Wkrótce za morze wysłano nawet Godfryda von Schröera, którego zadaniem było odzyskanie najistotniejszych druków i rękopisów. Niestety udało mu się to tylko częściowo. Później także podejmowano próby odzyskania naszej własności. Miało to miejsce za rządów królów Jana III Sobieskiego oraz Stanisława Augusta Poniatowskiego. Niestety, bez większych rezultatów. publiczna Fragment tak zwanej rolki sztokholmskiej, która jako jeden z niewielu poloników zarabowanych przez Szwedów wróciła nad Wisłę. Coś jednak wróciło. Otóż w 1974 roku, po 319 latach, Polska odzyskała tak zwaną rolkę sztokholmską. Jej przekazanie było elementem podejmowanych przez Szwecję prób ocieplenia stosunków z Polską Rzeczpospolitą Ludową, znajdującą się po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Jest to zabytek niezwykle ważny dla naszej kultury i historii. Na papierze o szerokości 27 centymetrów i długości ponad 16 metrów przedstawiono tryumfalny wjazd królewskiego orszaku ślubnego Zygmunta III oraz Konstancji Habsburżanki. Uroczystość ta odbyła się 1605 roku w Krakowie. Rolkę można do dziś zobaczyć na Zamku Królewskim w Warszawie. Więcej o książce czytaj w serwisie „Uratowane z Potopu” Bibliografia: Marcin Jamkowski, Hubert Kowalski, Uratowane z Potopu, Agora 2018. Mariusz Markiewicz, Historia Polski 1492-1795, Wydawnictwo Literackie 2004. Dariusz Matelski, Grabież i restytucja polskich dóbr kultury od czasów nowożytnych do współczesnych, Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych 2006. Dariusz Matelski, Problemy restytucji polskich dóbr kultury od czasów nowożytnych do współczesnych, Dom Wydawniczy Harasimowicz 2003. Rzeczpospolita w latach Potopu, red. Jadwiga Muszyńska, Jacek Wijaczka, Wyższa Szkoła Pedagogiczna im. Jana Kochanowskiego w Kielcach 1996.
Fika - szwedzka tradycja picia kawy. Kawa w Szwecji pojawiła się w drugiej połowie XVII wieku, jednak popularność w szwedzkim społeczeństwie zyskała dopiero w wieku XVIII. Przez pewien czas, podczas panowania króla Gustava Trzeciego, picie kawy stało się pośród Szwedów symbolem ruchu oporu! Obawiający się spiskujących podczas
Kiedyś baza szwedzkiej floty wojennej. Położona na 33 wyspach i uznana za najsłoneczniejsze miasto w Szwecji. Zabieramy Was w jednodniową wycieczkę po Karlskronie. Do centrum Karlskrony, położonego na wyspie Trosso, dojeżdżamy z terminalu promowego autobusem numer 6. Wysiadamy na przystanku przy Hoglands park. Jest sobotni poranek, jeszcze przed godziną 9 rano – miasto śpi, otwartych jest jedynie kilka kawiarni oraz McDonald’s za rogiem. Tam właśnie kroki kieruje większość Polaków, którzy tak jak my przypłynęli do Szwecji na jeden dzień. W McD można napić się kawy (ceny wahają się między 17 a 21 SEK) oraz skorzystać z bezpłatnego internetu bezprzewodowego. Idąc dalej w górę dochodzimy do głównego placu w Karlskronie – Stortorget. Na środku Wielkiego Rynku znajduje się pomnik króla Karola XI, który założył miasto, a teraz dumnie podziwia swoje dzieło. Tuż obok znajduje się Kościół Fryderyka, kościół Trójcy Świętej, ratusz Rådhuset oraz stara wieża ciśnień w formie średniowiecznego zamku. Miasto powoli budzi się do życia – na rynku pojawiają się lokalni sprzedawcy, kupić można od nich nie tylko owoce i warzywa, ale również kwiaty czy artykuły gospodarstwa domowego. Przy Stortorget 2 znajduje się punkt informacji turystycznej – pracownicy chętnie udzielają ciekawych informacji, co warto zobaczyć w Karlskronie i okolicach, możemy zaopatrzyć się w bezpłatną mapkę miasta czy rozkład promów pływających na pobliskie wysepki. Informacja jest czynna przez cały rok od poniedziałku do soboty. Idąc na zachód popularną ulicą handlową Ronnebygatan dojdziemy na nabrzeże, gdzie cumują łódki, a gdzie również znajduje się kiedyś tętniący życiem targ rybny Fisktorget. O czasach świetności tego miejsca przypomina rzeźba Rybaczki. Tuż obok znajduje się świetne miejsce na piknik oraz podziwianie panoramy miasta od strony morza – Stakholmen to skalista, jedyna niezabudowana wysepka w centrum miasta. Chętnie odwiedzana przez turystów oraz lokalnych mieszkańców. Przy nabrzeżu znajduje się Muzeum Regionu Blekinge – poza sezonem wakacji letnich wejście do muzeum jest bezpłatne, w okresie od 1 czerwca do 31 sierpnia bilet wstępu kosztuje 60 SEK. Ekspozycja poświęcona jest codziennemu życiu mieszkańców regionu Blekinge. Na tyłach muzeum znajduje się plac zabaw z charakterystycznymi czerwonymi domkami, łódką, stajnią i piaskownicą. Dostępny jest bezpłatny internet bezprzewodowy. Kierując się ulicą Ronnebygatan na wschód dojdziemy na wyspę Stumholmen, która przez ponad 300 lat służyła jako teren wojskowy. Znajduje się tu Muzeum Morskie (Muzeum Marynarki Wojennej) – chyba najchętniej odwiedzane miejsce w Karlskronie. Wejście do muzeum jest płatne 130 SEK dla osoby dorosłej, dzieci poniżej 18 roku życia wchodzą za darmo. W środku znajdziemy bogatą kolekcją XVIII-wiecznych modeli okrętów, broń artyleryjską i broń palną, możemy też zobaczyć, jak wyglądało życie na okręcie. Podczas zwiedzania muzeum możemy wejść do krótkiego tunelu podwodnego i przejść się wśród szczątków okrętu liniowego z XVIII wieku. Nowością w muzeum jest łódź podwodna HMS Neptun. Na wyspie Stumholmen można odpocząć na zielonej trawie, a w sezonie letnim kąpać się w morzu, dzieci znajdą dla siebie rozrywkę na placu zabaw, małej plaży czy zjeżdżalni w kształcie ludzkiej głowy. Na główną wyspę Trosso wracamy mostem i kierujemy się na północ, skąd odpływają bezpłatne promy na wyspę Aspö. Rejs trwa około 25 minut, a po drodze możemy podziwiać panoramę Karlskrony. Na południe od Stumholmen znajduje się z kolei Nabrzeże Królewskie oraz Bastion Aurora – to tu mieszkańcy Karlskrony witali królów Szwecji przybywających do miasta od strony morza. Różowo-biały budynek to dawna rezydencja gubernatora regionu, obecnie burmistrza. Tu znajduje się także jeden z największych drewnianych kościołów w Szwecji: Amiralitetskyrkan oraz drewniana rzeźba Rosenbom, która pełni funkcję skarbonki na datki dla ubogich. Dobrze zachowany układ przestrzenny miasta z szerokimi ulicami i monumentalną barokową architekturą sprawiły, że Karlskrona została w 1998 roku wpisana na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Miasto można spokojnie zwiedzić na piechotę w jeden dzień, można też wypożyczyć rowery. Karlskrona ma w zanadrzu atrakcje dla każdego, rodziny podróżujące z dziećmi na pewno nie będą się tutaj nudzić. W sumie w Karlskronie spędziliśmy niemal 10 godzin i udało nam się zobaczyć wszystkie najważniejsze atrakcje w mieście i popłynąć jeszcze na wyspę Aspö.
Popularne miejsca w Grecji wśród nowożeńców to: Kreta, Santorini, Rodos, Mykonos i urocze miasto Napfio, położone na półwyspie Peloponez. Santorini Wedding. Wyspa Santorini to starożytne, egzotyczne i tajemnicze miejsce w Grecji z piaszczystymi plażami, małymi wioskami i kopułowymi klasztorami.
Z upałami zmagają się mieszkańcy Serbii, Bułgarii czy Grecji. W ostatnim z państw w niektórych regionach temperatura przekroczyła już 40 stopni Celsjusza. Rekordowe upały. Grecy stanęli przed trudnym wyzwaniem Głos na temat sytuacji w Grecji zabrał Theodoris Kolydas. Dyrektor Narodowych Służb Meteorologicznych podkreślił, że wysokie temperatury prawdopodobnie utrzymają się, z niewielkimi wahaniami, do końca przyszłego tygodnia. Trwająca fala upałów jest niebezpiecznym zjawiskiem pogodowym, ponieważ będzie trwać do końca przyszłego tygodnia z niewielką różnicą temperatur między maksymalnym a minimalnym poziomem – zaznaczył Theodoris Kolydas (San Francisco Chronicle).Zobacz także: Zobacz też: Historyczne upały na północy Norwegii. Ekspert ostrzega: "Powinniśmy się martwić"Władze Aten zainicjowały powstanie specjalnych schronów, w których mieszkańcy i turyści mogą w razie potrzeby się ochłodzić. Niestety, dostęp do wielu publicznych i klimatyzowanych budynków pozostaje ograniczony ze względu na zasady bezpieczeństwa, obowiązujące w związku z pandemią COVID-19. Działania w celu ochrony ludności przed skutkami upałów podjęły także rządy Bułgarii i Serbii. Mieszkańcom zalecono, aby w godzinach popołudniowych unikali bezpośredniej ekspozycji na słońce. Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze mnie nigdy nie ma tam, gdzie są upały :(? Qwa... Prawie całe lato w nie jest odpoczynek , tylko oderwanie się od codzienności , po urlopie dopiero jest potrzeby odpoczynekw normalnych czasach radzono udanie się do hipermarketu. Dobre czasem są piwnice, ale niezbyt chcemy czy nie klimat się zmienia cały czas i nie zdziwię się gdy za 100 lat przyjdą mrozy że bałtyk zamarznie jak w w XVI-XVII wieku (choć często mówi się również o wieku XVIII); · "całkowite" zamarzanie Bałtyku; · do Szwecji jeżdziło się saniami a na drodze do Szwecji były karczmy Zastanawiam się jak ludzie rozumują odpoczynek, ja mam kawałek łąki i mały staw, jadę tam, słucham ptaków, obserwuję jak pająk tka pajęczynę, to taki cichy hałas przyrody...leżę plackiem, odpoczywam....i jak to się ma do odpoczynku np. w Zakopanem?? miliard ludzi depczących po sobie, żrących ten niby góralski szajs i ludzie, ludzie, ludzie, smród....jak się odpoczywa gdy w takiej Grecji przy 50 stopniach skóra 4 raz schodzi jak z węża i jest duszno, a jedyne ukojenie to klimatyzator?? no wszystko dla foto dla znajomych ;)) lubię podróżować, zwiedzać, ale odpoczywam w lesie na pniaku, gdy szum drzew, i śpiew komarów ;)) nałkowiec12 miesięcy temuskupic promienie słoneczne i skierowac w 1 punkt na Żoliborzu !!!Kaśka spod ósemki jest w ciąży ze swoimŁadujemy tesle prądem z węgla, chłodzimy się klimatyzatorami które czerpią energię z węgla. Tak to na pewno nam pomoże. Potrzebujemy więcej ubrań i innych iPhonów. Jedzenia tez za mało wyrzucamy. Ważne ze Apple zarabia, Orlen czy inne BP na czele z Maklowiczem też. Chory świat, udusimy się własnym pierdami, a za powietrze będziemy ,ochłodzi klimat :-)No faktycznie upały w Grecji czy Bułgarii to wyjątkowa podbijać bębenek bo szekli nie widzę w tytule artykułu słowo "piekielne", to odctszu wiem że to redaktor EKO. Klimat się zmienia samoistnie a ci co myślą inaczej to tylko wierzą w coś o czym nic nie się nie martwię bo to już nareszcie koniec tego marnego się tylko miliarderzy,politycy i inne "Pany"
Prawdziwie zapytać siebie, czy wszystko w moim życiu jest tak jak chcę. Czy biegnie ono w stronę, którą chcę żeby biegło. Szczerze odpowiedzieć sobie, czego chcę od życia, czego chcę od siebie. Jak ma ono wyglądać. Widok nowego kalendarza, w którym nie ma nawet jednej kropki, jest jak jedna wielka nowa szansa.
Strona głównaza darmo w sztokholmieMuzeum koników i inne ciekawostki na Gamla Stan Nie, to nie będzie kolejny post z serii spacer uliczkami Gamla Stan, choć akurat takich zdjęć mam na dysku setki. Nie przeczytacie tu też o zamku królewskim, katedrze czy Muzeum Nobla, bo o dwóch pierwszych już na blogu pisałam, a ostatnie wybitnie mi do gustu nie przypadło. Dziś będzie za to o kilku bardziej lub mniej znanych punktach na mapie sztokholmskiej starówki, o które – moim skromnym zdaniem – warto zahaczyć podczas zwiedzania szwedzkiej stolicy. A zatem, zaczynajmy ;). ŻELAZNY CHŁOPIEC Chyba każde większe miasto ma taką swoją atrakcję turystyczną, którą nazywa się sekretną czy nieznaną, bo może w przewodnikach rzadziej o niej piszą, ale i tak przyciąga turystów. W Sztokholmie taką ciekawostką jest zdecydowanie posążek żelaznego chłopca (järnpojke), znajdujący się na placu za kościołem fińskim od 1967 roku. Autorem figurki jest Liss Eriksson. Co najbardziej przyciąga w figurce, to jej rozmiar – żelazny chłopiec liczy sobie zaledwie 15 cm, co czyni go najmniejszych pomnikiem w Sztokholmie. Dodatkową atrakcją są także jego ubrania – co rusz ktoś zakłada mu jakiś szalik i czapeczkę, więc zaglądając za kościół fiński, nigdy nie wiemy, w jakim stroju chłopiec nas przywita. Jak widać na poniższym zdjęciu, w zimie doczekał się nawet pelerynki… i znicza na rozgrzewkę ;). KAMIEŃ RUNICZNY Kamienie runiczne uwielbiam i zjeździłam całkiem ładny kawałek wokół Sztokholmu, by tylko zobaczyć coś nowego. O ile, oczywiście, przymiotnik nowy może w jakimkolwiek stopniu opisywać takie zabytki ;). Taką wycieczkę po okolicy bardzo polecam, ale jeśli czasu nie starczy, a i tak chcecie zobaczyć jakiś kamień runiczny – wystarczy rozejrzeć się po Gamla Stan. Bo taką ciekawostkę znajdziemy w budynku na rogu Prästgatan i Kåkbrinken. Jakim cudem kamień znalazł się w fundamentach budynku, dokładnie nie wiadomo - zapewne trafił na plac budowy wśród innych kamieni i po prostu go wykorzystano, nic się przecież nie może zmarnować… Według szacunków archeologów, kamień pochodzi z końca XI wieku, czyli jest starszy od samego Sztokholmu ;). PUB AIFUR [ Źródło: Google Maps ] Jest to doświadczenie, które może dać po kieszeni, ale zapewniam – warto się wykosztować. Aifur to coś pomiędzy pubem a restauracją, albo raczej: część przypomina pub, gdzie można na stojąco lub siedząco (jak znajdziecie miejsce ;) ) sączyć miód pitny, a część to klimatyczna restauracja w średniowiecznym stylu. Wyobraźcie sobie sytuację, że tuż przed wejściem na salę przebrany za Wikinga kelner dmie w róg, by móc w ciszy, która właśnie zapadła, obwieścić nadejście nowych gości. Po czym przedstawia Was wszystkim już ucztującym, a następnie prowadzi na Wasze miejsca. Po chwili kelnerka w średniowiecznej sukni przynosi napoje w glinianych kuflach, zespół na żywo gra tradycyjne utwory sprzed lat, a wszędzie wokół wiszą tarcze… wystrój pubu też jest w końcu mocno średniowieczny. Mimo cen odpowiednich do lokalizacji (za danie zapłacimy ok. 200-300 koron, a za szklankę piwa ok. 100 koron), miejsce przyciąga tłumy. Rezerwację można zrobić tylko dla większej grupy, więc zaglądając tam we trójkę bez rezerwacji, odstaliśmy w kolejce pewnie ze 2-3 godziny, zanim znalazło się dla nas miejsce… Ale i tak było warto ;) MÅRTEN TROTZIGS GRÄND Niewielka uliczka wiodąca z Västerlånggatan do Prästgatan jest powszechnie znana jako najwęższa uliczka w Sztokholmie. W najwęższym miejscu alejka Mårtena Trotziga – bogatego mieszczanina niemieckiego pochodzenia, mieszkającego w Sztokholmie na przełomie XVI i XVII wieku – liczy sobie zaledwie 90 centymetrów. Ściany są ozdobione licznymi graffiti, a zrobienie sobie tam zdjęcia bez innych turystów wymaga ogromnej cierpliwości… albo przyjścia tam wcześnie rano ;). MUZEUM DREWNIANYCH KONIKÓW Położone tuż przy rynku, na lewo od Muzeum Nobla, nie przyciąga zbyt wielu turystów. Większość mija Muzeum drewnianych koników bez zaszczycenia go nawet spojrzeniem, traktując je jako kolejny sklep z pamiątkami. A przecież wszyscy wiedzą, że na Gamla Stan pamiątki są najdroższe, więc lepiej rozejrzeć się za sklepami nieco dalej od rynku… A to błąd, bo choć w budynku mieści się też sklepik, to jednak właśnie to niewielkie muzeum z darmowym wstępem jest zdecydowanie warte wizyty. Choć muzeum nie jest duże, to jednak posiada kilka ciekawych obiektów – oczywiście, zakładając, że lubicie koniki z Dalarny ;). Sporo z nich jest wystawionych na sprzedaż, choć zakupy w tym miejscu mogą nieźle dać po kieszeni - za większego konika zapłacimy nawet koron ( zł). Mi najbardziej przypadły do gustu maleńkie koniki – do niektórych dostawiano nawet lupy, bo inaczej nie dałoby się im dokładnie przyjrzeć! Jak już wspomniałam, wstęp do Muzeum drewnianych koników jest darmowy. Od maja do grudnia muzeum jest otwarte codziennie, w marcu i kwietniu tylko od wtorku do soboty, zaś w styczniu i lutym – jeśli naszłaby nas ochota na zajrzenie do środka, musielibyśmy umówić się na indywidualne zwiedzanie. Naturalnie na Gamla Stan znajdziecie dużo więcej pięknych i ciekawych miejsc, do których zdecydowanie warto zajrzeć. A najlepiej po prostu schować mapę i przewodnik do plecaka i po prostu pozwolić sobie pobłądzić po tych małych, klimatycznych uliczkach… Bo Gamla Stan jest piękne o każdej porze roku :)
Jak pokazują badania aż 60% Polaków na wakacyjny środek lokomocji najczęściej wybiera samochód osobowy*. Niepokojące w tym kontekście wydaje się, jak wielu z nas zapomina o odpowiednim przygotowaniu pojazdu do drogi czy ubezpieczeniu. Chociaż uważamy się na ogół za najlepszych kierowców na świecie, to nie potwierdzają tego europejskie statystyki. Jeśli dojdzie do tego
Wspaniały zachód słońca, dzika plaża, albo porywający widok na górską dolinę, namiot i Wy. No to co, rozbijamy się? Ten wieczór będzie zapadnie w pamięć na długo. I w dodatku nocleg nic nie kosztuje. Nie wiadomo tylko, czy jest legalny. No właśnie, jest czy nie jest? Spis treści1 Nocowanie na dziko. Dlaczego warto?2 Gdzie można nocować na dziko w Europie?3 Albania4 Andora5 Anglia6 Austria7 Białoruś8 Belgia9 Bośnia i Hercegowina10 Bułgaria11 Chorwacja 12 Cypr13 Czarnogóra14 Czechy15 Dania16 Estonia17 Finlandia 18 Francja19 Grecja20 Hiszpania21 Holandia22 Islandia23 Irlandia i Irlandia Północna24 Kosowo25 Łotwa26 Litwa27 Luxemburg28 Lichtenstein29 Macedonia30 Malta31 Niemcy32 Mołdawia33 Norwegia34 Polska35 Portugalia36 Rumunia37 Rosja38 Serbia 39 Słowacja40 Słowenia41 Szkocja42 Szwajcaria43 Szwecja44 Turcja45 Ukraina46 Walia47 Węgry 48 Włochy Nocowanie na dziko. Dlaczego warto? Nocowanie na dziko to ważna część samodzielnego podróżowania. Rozbijanie namiotu w miejscach odosobnionych, z dala od innych daje to, co w podróżach wszyscy tak bardzo uwielbiają – poczucie swobody, spokój, intymność i bliskość przyrody. Czasem to właśnie ekscytujące miejsca, w których spaliśmy w namiocie przeradzają się w najlepsze podróżnicze wspomnienia. Nocleg w drodze na najwyższy szczyt Kosowa – Djeravicę To także jeden z lepszych sposobów na niskobudżetowe podróżowanie. Kto potrafi zamienić dostęp do łazienki, gniazdek elektrycznych, recepcję 24h i klimatyzację na brak poczucia bezpieczeństwa, sanitariatu i dołoży kilka kg do wagi plecaka, oprócz wspomnianych wyżej wrażeń zatrzyma także całkiem pokaźną ilość gotówki. Gdzie można nocować na dziko w Europie? Żeby ułatwić wybór kraju pod podróże z namiotem sprawdziłem obowiązujące przepisy i zwyczaje europejskich państw. W niektórych kategorycznie nie wolno się rozbijać, w innych nie wolno, ale są wyjątki, są wreszcie i te, w których w namiocie pod lasem można spędzić i całe wakacje. Przepisy o nocowaniu na dziko nie zmieniają się zbyt często, więc jest spora szansa, że to zestawienie posłuży Wam bardzo długo. Gdzie mogłem skorzystałem z przepisów prawnych i komentarzy oficjalnych stron turystycznych krajów. Jeśli nie udało mi się znaleźć takich informacji porównywałem opinie i dyskusje z różnych forów i portali. Oto zestawienie wszystkich europejskich krajów, z którego dowiecie się gdzie można nocować na dziko. Albania Tak. Albańczycy sami bardzo chętnie spędzają czas wolny na łonie natury i biwakują. Poza niektórymi obszarami chronionymi nie ma żadnych przeciwwskazań przed nocowaniem na dziko. Andora Nie. Nocowanie na dziko w Andorze jest nielegalne. Wolno to robić jedynie w okolicy schronisk, ale pod warunkiem, że w schroniskach nie ma już wolnych miejsc. Anglia Nie. Angielskie przepisy generalnie zabraniają biwakowania na dziko. Rozbijanie biwaków jest jedynie tolerowane i akceptowane w górach, powyżej linii zabudowań. Jeżeli natomiast chcecie rozbić się na czyjejś prywatnej ziemi musicie zapytać o pozwolenie. Austria Nie. Ogólnie, rozbijanie się na dziko jest w Austrii zabronione prawnie. Można w razie wyjątku spędzić na dziko jedną noc bez namiotu, ale pozostawanie w tym miejscu dłużej będzie już niezgodne z przepisami. Taki biwak można odbyć tylko poza terenem parków narodowych. Białoruś Tak. W Białorusi nocowanie na dziko jest legalne. Sprzyjają temu nie tylko prawo i ogromne, dzikie przestrzenie. Belgia Nie. Przepisy belgijskiego prawa nie pozwalają na nocowanie na dziko. Bośnia i Hercegowina Tak. W Bośni nie ma prawnych przeciwwskazań dotyczących biwakowania. Trzeba być jednak bardzo ostrożnym, gdyż wiele obszarów w Bośni wciąż pozostaje zaminowana. W wyborze miejsca do spania na dziko mogą zawsze pomóc miejscowi i w razie niepewności lepiej skorzystać z ich porad. Bułgaria Nie. Ale mimo że prawnie spanie na dziko jest zabronione w rzeczywistości wiele osób to robi i nikt nie próbuje zbytnio ingerować w ten stan rzeczy. Przez miejscowych, szczególnie w górach i nad morzem rozbijanie namiotu jest tolerowane i akceptowane. Chorwacja Nie. Chorwacja nie pozwala na rozbijanie się na dziko. A już na pewno nie próbujcie na wybrzeżu. Cypr Tak. Na Cyprze rozbijecie się na dziko spokojnie wszędzie tam, gdzie nie jest to wyraźnie zakazane. Czarnogóra Nie. Nie wolno tego robić, ale w wielu miejscach nikt nie powinien robić problemu turystom biwakującym na dziko. Mniej przyjemnie może skończyć się rozbicie namiotu na wybrzeżu. Czechy Nie. Przepisy podobne do austriackich. Dania Tak i nie. Nie jestem do końca przekonany jak to jednoznacznie określić. Może ocenicie sami. Dania ma takie zasady, jeżeli chodzi o nocowanie w publicznej przestrzeni jeżeli chcecie nocować na dziko w dowolnym miejscu, które nie jest czyjąś prywatną własnością nie może to być nocleg w namiocie, ani niczym “namiotopodobnym” w namocie można nocować w miejscach oznaczonych “Frie teltningsområder”. To specjalnie przestrzenie przygotowane przez komórkę Ministerstwa Środowiska i Żywności Danii. W Danii działa ponad 1000 niewielkich pól namiotowych, z których mogą korzystać turyści niezmotoryzowani. Są to przeważnie fragmenty pól rolników. Koszt noclegu za osobę wynosi do 30 koron duńskich. Mapę pól namiotowych w Danii znajdziecie tutaj. Niestety opis tylko w języku duńskim. Estonia Tak. W Estonii noclegi na dziko w namiocie są legalne. Dzikie noclegi są istotnym elementem estońskiej kultury, więc raz, że pozwala na to prawo, dwa nie powinniście mieć żadnych problemów ze strony miejscowych. Finlandia Tak. Jedynym warunkiem nocowania na dziko w Finlandii jest utrzymanie odpowiedniego dystansu od prywatnych działek i ludzkich osiedli. Finlandia ma również znakomitą sieć darmowych domków noclegowych, nad czym rozpływałem się w zeszłym roku. Nocleg pod wiatą | Finlandia Francja Nie. Prawo nie pozwala na spędzanie nocy na dziko. Grecja Nie. Prawo zabrania nocowania na dziko w Grecji. Ale czy jest to przestrzegane? Grecja jest jedną z największych niewiadomych na tej liście. Z jednej strony przeczytałem wiele opinii, że nocowanie na dziko jest akceptowane i tolerowane. Sam pamiętam nawet taką sytuację z Półwyspu Chalkidiki: rozłożyliśmy graty do spania na dziko, podszedł do nas policjant, ale nie zwrócił nawet uwagi. Z drugiej nie brakuje też komentarzy o karach, mandatach a nawet sprawach sądowych. Szczególnie odradza się nocowania w pobliżu popularnych plaż. Hiszpania Tak. Żeby nocować na dziko w Hiszpanii był legalny trzeba spełnić kilka warunków: nie więcej niż trzy namioty, bądź samochody w jednym miejscu nie więcej niż 10 kamperów w jednym miejscu nie dłużej niż trzy dni w tym samym miejscu przynajmniej 200 metrów od morza kilka kilometrów od najbliższego pola namiotowego kilka kilometrów od bazy wojskowej Zasady te nie obowiązują w regionach Andaluzja, Asturias, Aragon, Extramadura, Galicia, Navarra i Valencia, gdzie spanie na dziko jest zupełnie zabronione. W Cantabrii, Murcii i La Roja trzeba mieć specjalne pozwolenia na biwakowanie. Holandia Nie. Biwakowanie na własnych zasadach nie jest akceptowane, ale Holendrzy zaproponowali bardzo ciekawą alternatywę. Za 14,50 euro rocznie można korzystać z 150 pól namiotowych rozsianych po całym kraju. Czyż to nie jest znakomita oferta? Więcej na stronie Natuurkampeerterreiren. Mają też apkę. Islandia Tak. Islandia kusi do nocowania na dziko i jest to dozwolone w kilku przypadkach: na działce prywatnej lub państwowej w pobliżu dróg krajowych w miejscach niezamieszkałych na działce prywatnej lub państwowej w pobliżu dróg krajowych w miejscach zamieszkałych, jeśli nie ma w pobliżu pola namiotowego, lub campingu ani znaków zakazu z dala od dróg, na działkach prywatnych i państwowych, jeśli nie jest to wyraźnie zabronione (znaki) Dozwolone jest spędzenie jednej nocy w jednym miejscu. Nie wolno także spęczać nocy w camperach i przyczepach campingowych poza miejscami do tego wyznaczonymi. Weźcie też poprawkę na to, że Islandia przeżywa ogromne oblężenie turystyczne. Jeśli biwakujecie na dziko posprzątajcie po sobie na wulkaniczny błysk. Irlandia i Irlandia Północna Nie. Problem polega na tym, że większość wyspy to ziemia należąca do prywatnych właścicieli. Jeżeli uda Wam się znaleźć nie zajęty skrawek przestrzeni, możecie się rozbić, jest to przez mieszkańców tolerowane. Kosowo Tak. Bardzo miłe i przyjemne miejsce do podróżowania z namiotem na dziko. Należy zachować ostrożność względem terenów na których toczyły się działania wojenne. Wciąż mogą tkwić tam miny. Łotwa Tak. Legalne, akceptowane i tolerowane. Odpuście tylko parki narodowe i obszary chronione. Dla własnego komfortu możecie też nieco oddalić się od miejsc zamieszkanych. Litwa Tak. Podobna kultura nocowania na dziko jak w Estonii i Łotwie. Kraje nadbałtyckie trzymają się mocno razem w tym aspekcie. Luxemburg Nie. Brak miejsca 🙂 Lichtenstein Nie. Ale tego nie jestem w 100% pewny. Nie udało mi się do końca potwierdzić tej informacji. Jeśli nie wiadomo do końca, że wolno, wolę przyjąć, że nie wolno. Macedonia Nie. Prawnie nie, ale w praktyce przepisy nie są stosowane. Trek po macedońskich górach z namiotem za pazuchą to może być jedna z bajek, w której zechcielibyście się znaleźć. Malta Nie. Żeby spać na dziko na Malcie potrzebne są specjalne pozwolenia, o które można wystąpić do przedstawicieli lokalnych władz. Nie wiem czy jest sens się trudzić, bo na Malcie jest kilka przyjemnie położonych pól namiotowych a rozmiar wyspy nie nastręcza problemu w dotarciu do nich. Niemcy Nie. W Niemczech jest podobnie jak w Austrii i Czechach – jeden biwak bez namiotu na jedną noc w jednym miejscu. Nie daje to żadnego komfortu podróżowania na dziko z namiotem. Mołdawia Tak. Jedynym problemem może być znalezienie dobrze osłoniętych miejsc, gdyż poza miastami Mołdawia to głównie łąki i pola. Świetnym pomysłem na Mołdawię jest podróż rowerowa połączona z nocowaniem na dziko. Jak się zabrać za podróżowanie po Mołdawii pisałem ostatnio w poradniku Jak podróżować po Mołdawii? Norwegia Tak. W Norwegii istnieje kult spędzania czasu na łonie natury i idzie za tym pełne prawo obywateli i turystów do spędzania nocy na dziko. W górach i totalnej dziczy nie ma ograniczeń co do ilości noclegów. W miejscach zamieszkałych trzeba rozbić się przynajmniej 150 m od najbliższych zabudowań i można tak spędzić maksymalnie dwie noce. Polska Tak. EDIT: Od 21 listopada 2019 do 23 listopada 2020 można nocować na dziko na terenie Lasów Państwowych w wyznaczonych obszarach. Lasy Państwowe uruchamiają pilotażowy program, który ma ułatwić spędzanie czasu na łonie natury miłośnikom przyrody. Oto mapa miejsc, w których można legalnie biwakować na dziko: źródło: Lasy Państwowe W Polsce możecie też legalnie nocować na dziko na plażach nad jeziorami i rzekami oraz łąkach (dziękuję za komentarze). Dla wielu może to być zaskoczeniem, (bo przecież nie raz w spokoju nocowało się przecież gdzieś w lesie, czy nad jeziorkiem, prawda?), ale polskie przepisy nie zezwalają na spędzanie nocy w lasach, czy plażach. W Polsce można rozbić się w miejscach do tego wyznaczonych, ale wtedy chyba nie do końca jest to nocowanie na dziko. Portugalia Nie. Szczególnie w sezonie przestrzega się przez biwakowaniem na dziko. Ze względu na wysokie ryzyko wzniecenia pożaru Portugalia zachęca do korzystania z pól namiotowych. Bardzo restrykcyjnie Portugalia podchodzi do plaż. Niektóre są monitorowane. Rumunia Nie. Oficjalnie. W praktyce wiele osób podróżuje po Rumunii z namiotem. Lubią to też robić miejscowi, co nie znajduje zbyt wielu przeciwników. Przepis o zakazie biwakowania jest w Rumunii w zasadzie martwy. Rosja Tak. Jakże mogłoby być inaczej? Odradza się nocowanie blisko zabudowań. Serbia Tak. Wszędzie poza miejscami, w których jest to wyraźnie zabronione jak parki narodowe itp. Słowacja Tak. Wyjątki stanowią miejsca chronione poziomu 3 (parki narodowe i rezerwaty) oraz lasy. Obóz musi być rozbity przynajmniej 50 m od lasu. W tym wypadku las jest rozumiany jako pole oznaczone jako las na mapie. Nie wolno rozpalać ognisk. Słowenia Nie. Wg. przepisów nie wolno biwakować w Słowenii. Szczególnie odradza się spędzanie nocy na dziko w pobliżu najbardziej popularnych atrakcji turystycznych. W pozostałych częściach kraju sami Słoweńcy biwakują chętnie. Szkocja Tak. Przepisy pozwalają na spanie na dziko w Szkocji. Zasadą jest rozbijanie się z dala od dróg i ludzkich osiedli. Zasady: nie wolno pozostawiać śladów palenisk nie wolno rozbijać się w miejscach, w których jest już dużo ludzi śmieci zabieramy ze sobą Przyda Wam się także zapoznać z Scottish Outdoor Access Code, czyli kartą praw i obowiązków osób spędzających czas na łonie natury. Szwajcaria Nie. Szwajcarzy nie zdecydowali się zezwolić na nocowanie na dziko i grożą ca to bardzo wysokie kary. Akceptowane jest obozowanie powyżej poziomu lasu w górach, ale poza obszarami chronionymi. Szwecja Tak. W jednym miejscu można pozostać max. 2 dni. Szwedzi postanowili ułatwić turystom podejmowanie decyzji o rozpaleniu ognisk i wymyślili aplikację BRANDISK Ute, dzięki której można sprawdzić czy w danym miejscu jest to dozwolone. Turcja Tak. Jest legalne. Oficjalna strona turystyki w Turcji prosi jedynie o: zakopywanie kału z dala od źródeł wody niepozostawianie śladów palenisk/używanie palnika nie ścinanie i nie uszkadzanie drzew zabieranie ze sobą śmieci Ukraina Tak. Newralgicznymi miejscami są strefy przygraniczne, gdzie można spodziewać się kontroli. Walia Nie. Zasady takie same jak w Anglii. Węgry Tak. Z czymże trudno znaleźć tu przyjemne miejsce do noclegu na dziko, które nie jest rezerwatem natury, albo prywatną własnością. Włochy Nie. Nie. I jeszcze raz nie. Decydując się na spędzanie nocy na dziko pamiętajcie jeszcze, bez względu na kraj, o kilku uniwersalnych zasadach. Trzeba ich bezwzględnie przestrzegać: uważajcie na ogień. Jeżeli rozpalacie ognisko, gotujecie na palniku, kontrolujcie co się dzieje a po ukończeniu czynności zadbajcie by wszystko zostało wygaszone uważajcie na dzikie zwierzęta. Nie przeszkadzajmy im, nie karmimy, nie zwracajmy na siebie uwagi, nie wydzierajmy się. Traktujmy nocowanie na dziko jakbyśmy byli u kogoś w domu w parkach narodowych, rezerwatach można nocować na dziko tylko i wyłącznie w wyznaczonych do tego miejscach. Chyba, że jest napisane inaczej uważajcie na strefy militarne, przygraniczne i tereny zaminowane. jeżeli jesteście na czyjejś ziemi w pierwszej kolejności pytajcie właściciela o zgodę. Również nie życzycie sobie, żeby ktoś obcy rozbijał się na Waszej działce bez poinformowania. Jakie są Wasze doświadczenia z nocowaniem na dziko w europejskich krajach? Mieliście jakieś niezaplanowane spotkania z policją? A może zupełnie nieświadomie spędziliście kilkanaście noclegów pod namiotem, tam gdzie nie powinniście tego robić? Jestem ogromnie ciekaw jak wyglądało to u Was w praktyce. A jeżeli nigdy nie mieliście okazji nocować na dziko dajcie znać, od którego kraju najchętniej byście zaczęli.
W najbliższy weekend, czyli już 22 maja 2021 roku, 61 uczniów z naszej szkoły wraz z opiekunami wyjeżdża na 3-tygodniowe staże do Szwecji i Grecji w ramach programu Erasmus+. Beneficjentami są uczniowie wszystkich klas Technikum i Branżowej Szkoły I stopnia.
.